Port w Świnoujściu nie przyciąga inwestorów

Port w Świnoujściu nie przyciąga inwestorów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zdaniem Jana Chadama prezesa firmy Gaz-System odpowiedzialnej za budowę portu gazowego w Świnoujściu wszystkie prace przebiegają zgodnie z planem i terminal ruszy w 2014 roku. Brakuje jednak inwestorów zainteresowanych jego wykorzystaniem – powiedział dziś Chadam na konferencji „LNG: surowce, transport, modele biznesowe”. Patronem medialnym spotkania jest portal WPROST24.
Na świecie działa dziś 67 terminali regazyfikacyjnych i rynek ten rozwija się dynamicznie.  W samej Europie na różnym etapie budowy znajduje się kolejnych siedem tego typu portów. Zdaniem Piotra Janusza specjalisty w Wydziale Gazu Ziemnego w Ministerstwa Gospodarki do roku 2020 około 30 procent obrotów gazem na świecie będzie obsługiwana przez tego rodzaju porty. Jednym z nich ma być port w Świnoujściu.

Huczne zapowiedzi, niewielkie zainteresowanie

Moc przerobowa polskiego terminalu będzie wynosiła 5 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie. Dla porównania Japonia, największy importer gazu LNG na świecie importuje każdego roku ponad 90 miliardów metrów sześciennych tego surowca. Przy takich liczbach moc polskiego portu wydaje się niewielka. Jednak mimo to chętnych na jego wykorzystania na razie brakuje. W tej chwili – oprócz PGNiG – nie mamy innych firm, które zapisałyby się na wykorzystanie mocy regazyfikacyjnych terminalu – przyznaje prezes Chadam. PGNiG zakontraktowało na razie 1,5 miliarda  metrów sześciennych gazu rocznie.

To oznacza, że wolnych pozostaje około 3,5 miliarda metrów sześciennych gazu, które mógłby przyjąć świnoujski port. Czy ta dysproporcja nie martwi Chadama? - Sądzimy, że pojawią się kolejne kontrakty. Chcemy, by moc gazoportu była wykorzystana w około 60 procentach na kontraktach długo- i średnioterminowych. Wydaje się nam, że takie obciążenie terminalu będziemy w stanie zbudować w ciągu dwóch, trzech lat od jego uruchomienia.

Zdaniem prezesa określony zapas mocy regazyfikacyjnej jest wpisany w istotę funkcjonowania terminali na całym świecie. Hiszpania, na przykład, największy importer gazu LNG w Europie, wykorzystuje jedynie 50 procent mocy swoich gazoportów. W Belgii ten wskaźnik jest jeszcze niższy i sięga 30 procent. Według Chadama takie inwestycje jak port w Świnoujściu mają na celu przede wszystkim stworzenie pewnego bufora bezpieczeństwa energetycznego. Chodzi o to, aby w przypadku kryzysów gazowych, takich jak ten ze stycznia zeszłego roku móc na bieżąco dokupić brakujące ilości gazu.

Sam port to za mało

Wobec zawieszenia planów budowy połączenia gazowego pomiędzy Polską a Danią, port w Świnoujściu stał się głównym projektem rządowej strategii zwiększania bezpieczeństwa energetycznego Polski. Jednak oprócz samego terminala potrzebna jest cała infrastruktura, w której, zdaniem Chabana Polska ma całe lata zaniedbań. Obecna zaplecze infrastrukturalne zmusza nas do importu gazu przede wszystkim z Rosji. To ma się jednak wkrótce zmienić. Chaban powiedział, że jego spółka planuje rozbudować połączenia gazowe z Niemcami. Na ukończeniu jest też budowa podobnego połączenia z Czechami.

- Jestem głęboko przekonany, że terminal regazyfikacyjny będzie gotowy w 2014 r – powiedział podczas swojego wystąpienia Jan Chadam.  - Na razie pracujemy zgodnie z harmonogramem, a wielkość odchyleń nie przekracza kilku dni. Jesteśmy zdeterminowani by wszystko było gotowe na czas.

ŁP

Informacje pochodzą z konferencji LNG – Surowce, transport, modele biznesowe" zorganizowanej w dniach 16-17 listopada przez Top Consulting Conferences & Trainings S.A. Konferencja jest spotkaniem specjalistów, którzy odpowiadają za wdrożenie dywersyfikacji dostaw gazu w Polsce. Patronem medialnym spotkania jest WPROST24.