Fotoradar z kryjówki? To niezgodne z prawem

Fotoradar z kryjówki? To niezgodne z prawem

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
Mandaty, które wymierzył fotoradar ukryty przez lubelskich policjantów w śmietniku, nie będą egzekwowane przez policję. – Obwinieni mogliby łatwo podważyć w sądzie działanie urządzenia. Na przykład argumentować, że podmuch przejeżdżającej ciężarówki spowodował przesunięcie śmietnika lub drgania, co wpłynęło na dokładność pomiaru – powiedział „Rzeczpospolitej” podinspektor Janusz Wójtowicz, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie. Postępowania wobec kierowców będą więc umarzane.
Od kiedy sprawa wyszła na jaw, wzbudziła wiele kontrowersji i komentarzy. Okazało się, że przez dwa dni, schowane w śmietniku urządzenie, sfotografowało ponad 1,3 tys. kierowców, którzy przekroczyli prędkość – Jesteśmy zbulwersowani sposobem kontroli – powiedział „Rzeczpospolitej" jeden ze złapanych kierowców, który nie chciał ujawniać swojej tożsamości. – Nie dość, że akcję urządzono przy drogach wlotowych do miasta, gdzie zagrożenie jest niewielkie, to jeszcze radar był co parę godzin przenoszony z jednej drogi na inną – dodał zbulwersowany. Policja ostatecznie wycofała się z karania złapanych w ten sposób osób.

Drogówka od dawna już prześciga się w wymyślaniu kolejnych pomysłów na zdyscyplinowanie niesfornych kierowców. Lubelscy policjanci nie jako pierwsi  ukryli w niecodziennym miejscu fotoradar. W Krasnymstawie policjanci schowali fotoradar w starym żuku zaparkowanym na poboczu. Zdarza się też, że funkcjonariusze umieszczają urządzenie przy aucie, które rzekomo ma awarię, a kierowców przekraczających prędkość inny patrol zatrzymuje kilka kilometrów dalej. Bywa, że wykorzystują prywatne samochody, z których dokonują pomiarów.

Czy chowanie fotoradaru ma sens?

Nie ma przepisów jednoznacznie określających, gdzie może stanąć urządzenie. Poszczególne jednostki policji same decydują o tym, gdzie postawią urządzenie. Jest jednak jeden wymóg: sprzęt musi zostać zainstalowany zgodnie z instrukcją, a ona wskazuje, że pomiar przez krzaki czy zza przedmiotów "zaciemniających promienie mikrofalowe" może zafałszować wynik. Tak więc, schowany fotoradar nieprecyzyjnie określi prędkość z jaką jechaliśmy, a uzyskany w ten sposób wynik można łatwo zakwestionować. Taka procedura ukrywania fotoradarów w miejscach najmniej oczekiwanych przez kierowców - ma sens - przekonuje Grzegorz Gorczyca, prezes stowarzyszenia Automobil Chełmski, zaznacza jednak, że wyłącznie wówczas, gdy dotyczy miejsc rzeczywiście niebezpiecznych, a nie jeśli ma wyłącznie cel fiskalny – mówi. Biuro Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji podkreśla, że umieszczenie fotoradaru w koszu na śmieci jest nieprawidłowym użytkowaniem urządzenia. Powinien on bowiem stać na trójnogu, a był umocowany na specjalnej półce w środku kontenera.

"Rzeczpospolita", dar