Keynes zdyskredytowany, czyli zachwyt nad Rostowskim

Keynes zdyskredytowany, czyli zachwyt nad Rostowskim

Dodano:   /  Zmieniono: 
Minister Rostowski popełnił ostatnio artykuł dla dziennika „Financial Times”, w którym winą za kryzys obarczył doktrynę ekonomiczną Keynesa, nadmierny interwencjonizm i zbyt luźną politykę kredytową. Wywołał tym zachwyt wśród ekonomistów wolnorynkowych. Libertarianin Peter Schiff zaczął piać peany na cześć naszego ministra, które nam, którzy sytuację znamy lepiej, mogą wydawać się przesadzone…
Ale w sukurs Schaffowi przychodzi najnowszy ranking wolności gospodarczej opracowany przez Heritage Foundation. Awansowaliśmy w nim aż o 11 oczek – z 82. na 71. miejsce. To dobrze wróży. I zasługę za ten awans możemy przypisać właśnie ministrowi Rostowskiemu. Możemy założyć, że Rostowski nie lubi Keynesa i stara się – o ile to politycznie możliwe – unikać prowadzenia polityki w jego stylu (np. zapewniać płynność systemowi bankowemu, udzielając mu przymusowych pożyczek). To właśnie to unikanie dało nam awans, z czego wynika, że gdyby Rostowski całkowicie z niej zrezygnował, awansowalibyśmy o wiele wyżej. Oczywiście, można założyć również co innego: że Heritage Foundation się myli, jej ranking nie oddaje rzeczywistości, a sytuacja w Polsce się pogarsza. Wtedy musielibyśmy dojść do wniosku, że Rostowski kłamie i jednak Keynesa lubi. Bądźmy jednak choć raz optymistami.

Ale nie bądźmy bezkrytyczni. To właśnie za ministra Rostowskiego dług publiczny i deficyt budżetowy zaczęły rosnąć w stosunku do PKB. To właśnie fragment jego działań o rysie Keynsowskim. Na swoje usprawiedliwienie Rostowski może powiedzieć: PKB w związku z załamaniem światowych rynków rosło wolniej, więc to, że deficyt się zwiększył po części jest tego wynikiem. Zilustrujmy to uproszczonym przykładem. Jeśli mamy stały deficyt w wysokości 3 zł, PKB zaś wynosi w roku A – 100 zł. Deficyt wynosi więc 3 proc. w stosunku do PKB. Jeśli w roku następnym PKB wzrośnie do 101,5 zł, a deficyt pozostanie stały, to zanotujemy jego spadek w stosunku do PKB do wartości 2,95 proc. Jeśli jednak PKB wzrośnie aż do 105 zł notujemy spadek deficytu do 2,85 proc. Weźmy poprawkę jednak, że czynnikiem, który zmienia wartość deficytu jest w tym wypadku tylko cykl koniunkturalny, a nie doraźna polityka rządu bądź rozrost wydatków publicznych.

Tak czy siak, to że Rostowski odważył się na krytykę Keynesa należy uznać za bardzo dobrą wiadomość. Dlaczego? Bo słuchając rad Keynesa, słucha się rad ignoranta. Oddajmy głos Fryderykowi von Hayekowi:
„Keynes był człowiekiem z wieloma pomysłami, który o ekonomii wiedział bardzo niewiele.. Nawet o dziewiętnastowiecznej historii gospodarczej wiedział bardzo mało. Jego zainteresowania były ukierunkowane przez zmysł estetyczny. A on nienawidził dziewiętnastego wieku, dlatego też wiedział o nim bardzo mało - nawet jeśli chodzi o literaturę naukową. Nawet w angielskiej tradycji jego wiedza była nikła jeśli chodzi o wielkich dziewiętnastowiecznych autorów piszących o kwestiach monetarnych. Nie wiedział nic o Henrym Thorntonie, mało wiedział o Ricardo, tylko słynne fragmenty. A przecież mógłby znaleźć wielu prekursorów swoich inflacyjnych koncepcji w latach dwudziestych i trzydziestych dziewiętnastego wieku. Kiedy mu o tym powiedziałem, było to dla niego kompletną nowością. Krótko po napisaniu Ogólnej teorii był on tak przekonany, że stworzył całą naukę od nowa, że odnosił się wręcz pogardliwie do wszystkiego, co zostało zrobione wcześniej."
Sebastian Stodolak