Internauci: premier reformuje internet chociaż się na nim nie zna

Internauci: premier reformuje internet chociaż się na nim nie zna

Dodano:   /  Zmieniono: 
Donald Tusk (fot. A. Jagielak /Wprost)
Premier Donald Tusk przyznał, że konsultacje społeczne ws. projektu ustawy hazardowej powinny trwać dłużej i być bardziej intensywne. Zostały skrócone, by uchronić projekt przed lobbingiem - ocenił podczas spotkania z internautami. - Konflikt między twórcami projektu ustawy hazardowej a internautami wynika z tego, że prawo to tworzą ludzie, którzy nie są "przesiąknięci" internetem i się na nim nie znają - odpowiadał jeden z blogerów Marcin Osman.

- Dla przestępczości w internecie nie może być większej swobody i tolerancji tylko dlatego, że to internet - podkreślił premier. Uzasadniając motywy planowanych zmian w Prawie telekomunikacyjnym, zaznaczył, że intencją projektu "jest, by przestępstwa karane w świecie realnym nie były bezkarne w przestrzeni wirtualnej". - W interesie wszystkich jest, żeby to, co jest przestępczością w świecie realnym, nie pleniło się w świecie wirtualnym, bo nie znajdziemy skutecznych sposobów ścigania - mówił premier.

Internauci nie dawali się jednak przekonać premierowi. - Mechanizm filtrowania internetu oraz blokowania treści wydaje się internautom niedopuszczalny i szkodliwy - powiedziała premierem szefowa Fundacji Panoptykon Katarzyna Szymielewicz. Tematem spotkania jest projekt ustawy, która wprowadza zakaz urządzania gier hazardowych w internecie. Strony internetowe, które będą łamały ten zakaz mają być - zgodnie z projektem - umieszczane w tzw. rejestrze usług i stron niedozwolonych. Podobnie ma być ze stronami pedofilskimi czy propagującymi treści nazistowskie. - Wdrożenie nowego prawa mogłoby z dużym prawdopodobieństwem prowadzić do naruszenia wartości konstytucyjnych - wolności słowa, prawa do informacji, tajemnicy korespondencji - powiedziała Szymielewicz.

Tematem spotkania projekt ustawy, która wprowadza zakaz urządzania gier hazardowych w internecie. Strony internetowe, które będą łamały ten zakaz mają być - zgodnie z projektem - umieszczane w tzw. rejestrze usług i stron niedozwolonych. Internauci uważają, że takie zapisy godzą w wolność wypowiedzi w sieci. Zebrali 78,5 tys. podpisów pod listem do prezydenta z apelem o zawetowanie nowelizacji. Ich zdaniem, to "bardzo niebezpieczny i sprzeczny z interesem obywateli" pomysł.

Debata odbywa się jednocześnie w formie tradycyjnej - z udziałem grupy internautów w Kancelarii Premiera - oraz wirtualnej, z wykorzystaniem dostępnych serwisów społecznościowych.

PAP, arb