Kallas powiedział, że w ciągu tygodnia powinna być gotowa pierwsza ocena strat poniesionych przez linie lotnicze. Po dokonaniu takiej analizy możliwe będzie zwrócenie się przez przewoźników do swoich rządów o wsparcie w formie pomocy publicznej. - Kraje członkowskie będą musiały wykazać konieczność takiej pomocy - zastrzegł unijny komisarz ds. konkurencji Joaquin Almunia. Jego rzeczniczka Amelia Torres sprecyzowała, że pomoc będzie musiała być proporcjonalna do poniesionych strat, ma dotyczyć wyłącznie strat poniesionych na skutek zamknięcia lotów w wyniku chmury popiołów wulkanicznych na Europą i ma być niedyskryminacyjna. A to oznacza, że będą do niej uprawnieni wszyscy przewoźnicy w danym kraju. - Nie może być tak, że ta pomoc będzie ukrytym wsparciem dla restrukturyzacji firm, które popadły w tarapaty przed kryzysem wywołanym przez wulkan - oświadczyła Torres. Zapewniła, że KE jest gotowa bardzo szybko zatwierdzać pomoc, jeśli kraje zaczną zwracać się o zgodę, co - zastrzegła - dotąd nie nastąpiło. KE ma też w ciągu kilku dni wyjaśnić szczegółowo, jak należy stosować art. 107 traktatu UE, który zezwala krajom na wynagrodzenie firmom strat wywołanych klęskami żywiołowymi w nadzwyczajnych okolicznościach.
Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) ocenia, że zamknięcie przestrzeni powietrznej oznacza dla linii brak przychodów rzędu 200 milionów dolarów każdego dnia. Krytykuje też europejskie rządy za przesadzoną reakcję na zagrożenie pyłem wulkanicznym znad Islandii. IATA uważa, że ekonomiczne skutki tych decyzji będą większe niż po zamachach z 2001 r. w USA. Organizacja nadzorująca ruch lotniczy w Europie Eurocontrol spodziewa się w poniedziałek 8-9 tys. lotów wobec ponad 28 tys. przewidzianych w rozkładzie. Oznacza to redukcję ruchu lotniczego o ok. 70 proc.
PAP, arb