Graś zwrócił uwagę, że jedną z wersji w sprawie katastrofy koło Smoleńska, którą bada prokuratura jest "kwestia organizacji lotu". - Wszystkiego, co wiązało się z przygotowaniem lotu na ziemi, na lotnisku w Polsce, z komunikacją samolotu, więc również kwestie dotyczące meteorologii, komunikatów, które docierały na pokład samolotu, ostrzeżeń, są przedmiotem intensywnego śledztwa - podkreślił.
Rzecznik rządu odniósł się także do kwestii układania składu delegacji przed wizytą w Katyniu. - Procedur, które by mówiły, kto może a kto nie może latać na pokładzie prezydenckiego samolotu nie było ani rok temu, ani dwa lata temu, ani pięć, ani dwadzieścia lat temu i wszyscy powinni tutaj bić się w piersi - zaznaczył Graś. Jak przypomniał, po katastrofie wojskowego samolotu CASA w 2008 roku "zabroniono latać dowódcom i zastępcom na pokładzie jednego samolotu". - A tutaj nikt nie przewidział, że taki skład nie powinien mieć miejsca - dodał. Jak podkreślił rzecznik rządu, nie wyobraża sobie sytuacji, w której minister obrony narodowej "zabrania generałom skorzystania z zaproszenia prezydenta, czyli zwierzchnika sił zbrojnych".
PAP, arb