Włoska dyplomacja strajkuje

Włoska dyplomacja strajkuje

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. sxc.huŹródło:FreeImages.com
Związek zawodowy pracowników włoskiego ministerstwa spraw zagranicznych, na znak protestu przeciwko cięciom w nakładach na ten resort przewidzianych w rządowym programie oszczędności, zapowiedział na poniedziałek strajk.
"Nie można zaakceptować cięć w nakładach na personel i karierę osób służących krajowi, które faktycznie stanowią preludium do rozbiórki ministerstwa spraw zagranicznych" - napisali w odezwie związkowcy odnosząc się do redukcji finansowania włoskich placówek dyplomatycznych. Przypomnieli następnie, że "dyplomaci i wszyscy pracownicy MSZ są zaangażowani w międzynarodową promocję włoskich firm". "Bez udziału dyplomatów byłoby mniej miejsc pracy we Włoszech i mniej dobrobytu w naszym kraju" - stwierdzili inicjatorzy strajku. Wyrazili przekonanie, że osoby pracujące w placówkach na całym świecie oraz w ministerstwie należy popierać, bo - jak dodali - "Włosi namacalnie mogą przekonać się o rezultatach ich pracy". "Ministerstwo spraw zagranicznych, przypominamy, produkuje znacznie więcej niż kosztuje ono państwo" - podkreślili związkowcy.

Ponadto ambasadorowie i pracownicy niższej rangi dali wyraz swemu zaniepokojeniu w liście, skierowanym do prezydenta Giorgio Napolitano, premiera Silvio Berlusconiego, ministra finansów Giulio Tremontiego oraz przewodniczących obu izb parlamentu. List otrzymał także szef dyplomacji Franco Frattini, który nie zawahał się nazwać zawartych w programie oszczędności cięć w finansowaniu jego resortu "absurdalnymi". Z praktycznego punktu widzenia zmniejszenie nakładów na MSZ doprowadzi do zamknięcia wielu konsulatów, redukcji personelu w ambasadach oraz wydatków reprezentacyjnych.

Przewiduje się, że do poniedziałkowego strajku przystąpi znaczna część pracowników dyplomacji wszystkich szczebli, gdyż większość z nich należy do związku, który go ogłosił. Nie będzie natomiast strajkował przeciwko swemu rządowi minister spraw zagranicznych Frattini, który tego dnia będzie w Brukseli. Nie będzie tam sam, bo, jak poinformowano, jego współpracownicy i asystenci mają pracować normalnie.

PAP, arb