E-myto z satelity czy z mikrofali?

E-myto z satelity czy z mikrofali?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Wikipedia 
1 lipca 2011 roku w Polsce ma ruszyć nowy system poboru opłat dla kierowców samochodów ciężarowych poruszających się po polskich autostradach. Wprawdzie przetarg jest wciąż nierozstrzygnięty, a eksperci wątpią czy w związku z tym uda się obronić ustawową datę uruchomienia nowego systemu, ale prędzej czy później Polska będzie musiała stworzyć system, który zastąpi winiety. Do wyboru mamy de facto dwa warianty – system oparty o technologię satelitarną (GPS/GSRM) lub mikrofalową (DSRC)
Elektroniczne systemy do poboru opłat drogowych umożliwiają rozliczanie kierowcy pojazdu z każdego kilometra przejechanego po drodze objętej takim systemem. Jest to możliwe dzięki zamontowaniu w samochodzie specjalnego nadajnika, który w momencie wjazdu na płatną drogę przekazuje systemowi informację o tym, że trzeba zacząć „naliczać" płatne kilometry. W momencie, gdy pojazd opuszcza płatną autostradę, ten sam nadajnik przekazuje informację, by „wyłączyć licznik” naliczający opłatę. W porównaniu do systemu winietowego, który obowiązuje w Polsce dziś, elektroniczny system poboru opłat jest bardziej sprawiedliwy. Zamiast jednakowego ryczałtu płaconego przez wszystkich kierowców niezależnie od tego jak często korzystają oni z dróg – wprowadzona zostaje zindywidualizowana opłata dla każdego uczestnika ruchu drogowego.

Czym różnią się oba systemy elektronicznego poboru opłat? Przede wszystkim ceną i elastycznością. System satelitarny jest droższy dla użytkowników: nadajnik (urządzenie pokładowe – tzw. OBU), który trzeba zainstalować w samochodzie kosztuje około 1000 złotych, a w dodatku instalować go trzeba w specjalnych, autoryzowanych stacjach obsługi, za co też trzeba zapłacić. Tymczasem w przypadku systemu mikrofalowego nadajnik niezbędny do włączenia pojazdu w system kosztuje zaledwie 50-80 złotych i nie wymaga instalacji. Jak tłumaczy nam Robert P. Lipka z Instytutu im. Ignacego Paderewskiego – nadajniki w ramach tego systemu można wręcz sprzedawać na stacjach benzynowych. W przypadku systemu satelitarnego nie jest to możliwe.

Z drugiej strony system satelitarny nie wymaga tworzenia żadnej dodatkowej infrastruktury – czyli przede wszystkim bramek przy wjeździe na płatne drogi, które są niezbędne do działania systemu mikrofalowego. W przypadku zainstalowania systemu satelitarnego OBU przekazuje informację o lokalizacji pojazdu do centrali za pośrednictwem satelity. W systemie opartym o technologię mikrofalową niezbędny jest montaż wspomnianych wcześniej bramek wjazdowych na płatną drogę, na których montowane są nadajniki. To one w momencie, gdy samochód mija bramkę, przekazują informację o jego lokalizacji. Do systemu satelitarnego można też łatwo włączać kolejne drogi bez konieczności czynienia kolejnych inwestycji – tymczasem w przypadku systemu mikrofalowego każdy kolejny odcinek drogi, włączany do systemu, wymaga instalacji bramek.

Który z systemów byłby lepszy dla Polski? Zdaniem eksperta BCC Macieja Grelowskiego elastyczność systemu satelitarnego w połączeniu z rozmiarem kraju jakim jest Polska sprawia, że lepszy byłby system satelitarny – zwłaszcza jeśli miałyby nim być w przyszłości objęta większość dróg w Polsce. Grelowski tłumaczy, że Czechy, jako kraj mniejszy od Polski, mogły sobie pozwolić na system oparty o technologię mikrofalową, ale już np. Niemcy korzystają z systemu satelitarnego. Niestety instalacja systemu satelitarnego jest dłuższa (w Niemczech zajęła ok. 2 lat), co sprawia, że gdyby Polska zdecydowała się na ten wariant – termin wprowadzenia systemu wyznaczony na 1 lipca 2011 roku byłby niemożliwy do zrealizowania. Ponadto wprowadzenie systemu satelitarnego może wiązać się z protestami społecznymi – wydatek 1000 złotych na urządzenie pokładowe może się okazać dla wielu kierowców i właścicieli firm transportowych zbyt dużą ceną za przyłączenie do systemu. Wiele osób obawia się, że w przypadku wdrożenia systemu satelitarnego w Polsce mogłaby się powtórzyć sytuacja ze Słowacji. Tam wiązało się to z wielkim chaosem. Media donosiły o braku urządzeń pokładowych i wielu  nieprawidłowo zamontowanych urządzeniach co doprowadziło do protestów tamtejszych drogowców. W dodatku ściągalność e-myta na Słowacji okazała się niższa, niż w sąsiednich Czechach, które korzystają z systemu naziemnego (tam osiągnięto 99 procent ściągalności).

To między innymi z tych powodów Robert Lipka uważa, że Polska powinna zdecydować się na zastosowanie technologii mikrofalowej. Zdaniem Lipki technologia satelitarna miałaby sens, gdyby rząd jednoznacznie stwierdził, że w niedługiej przyszłości systemem opłat objęte będą wszystkie drogi. Taka decyzja jednak nie zapadła. Lipka zwraca też uwagę, że infrastrukturę związaną z budową systemu opartego na technologii mikrofalowej można wykorzystać również do innych celów. – Na bramkach można montować elementy systemu monitoringu skażeń, systemu monitorowania ruchem, wykorzystywanego przez straż pożarną, policję i pogotowie systemu TETRA – wylicza Lipka.

Ważną zaletą systemu mikrofalowego jest jego niezależność. – System satelitarny bazuje na GPS-ie – a przecież to jest amerykańska technologia wojskowa – przypomina ekspert i dodaje, że np. w Niemczech system stał się zawodny w momencie rozpoczęcia przez USA interwencji w Iraku, kiedy Amerykanie przesunęli swoje satelity. Poza tym istnieje jeszcze groźba przejęcia gromadzonych przez system danych. System mikrofalowy jest systemem zamkniętym – co oznacza, że trudniej się do niego „włamać" i wykraść gromadzone w ramach systemu dane.

ps