Gwałtowne starcia studentów z angielską policją. Poszło o czesne

Gwałtowne starcia studentów z angielską policją. Poszło o czesne

Dodano:   /  Zmieniono: 
Trzech policjantów zostało rannych, w tym jeden doznał poważnego urazu głowy, podczas starć policji ze studentami protestującymi w Londynie przeciwko drastycznej zwyżce czesnego. Policja zamknęła drogę kilkutysięcznemu pochodowi studentów, tak że nie mogą oni przejść pod budynek parlamentu, w którym toczy się debata na temat nowych stawek czesnego. Tymczasem posłowie Izby Gmin stosunkiem głosów 323:302 zgodzili się na wprowadzenie nowego, maksymalnego progu czesnego w wysokości 9 tys. funtów rocznie.
Niektórym studentom udało się przełamać barierki i wtargnąć na trawnik, na którym stoi pomnik Winstona Churchilla. Następnie pomnik został upstrzony graffiti. Policja odbiła trawnik i utworzyła szpaler, blokując drogę demonstrantom. W odpowiedzi studenci obrzucili policjantów m.in. pociskami z farbą i butelkami. Podpalano też kolorową petardę dymną, wrzucając ją między policyjne samochody. Na trawniku przed parlamentem czerwoną farbą wymalowano duży napis "No". Podpalano transparenty i kosze na śmieci. - Mamy do czynienia z poważnym zakłóceniem porządku publicznego. Sytuacja jest wybuchowa. W powietrzu wisi napięcie. Policji jest trudno rozładować sytuację - donosi korespondent SkyB sprzed parlamentu. Na miejsce ściągnięto dodatkowe posiłki policji szturmowej. Jest też policja konna, która szybko przemieszcza się z miejsca na miejsce. Sytuację określa się jako chaotyczną.

Według byłego oficera policji odpowiedzialnego za porządek publiczny Grahama Wettone'a, "faktycznie odbywa się kilka protestów naraz w kilku różnych miejscach", co powoduje, że policji jest trudno opanować sytuację. Najgoręcej jest jednak pod parlamentem. Uczestników burzliwego protestu Wetton określił jako mniejszość. Nie wykluczył, że ta właśnie bojowa mniejszość ma w planach wtargnięcie do budynku parlamentu.

Demonstracja ok. 20 tys. studentów rozpoczęła się w południe przed gmachem uniwersytetu. Na demonstrację przyszli przedstawiciele związków zawodowych z transparentami. Przyszła też młodzież szkolna nie będąca studentami.

Mimo protestów Izba Gmin uchwaliła podwyżkę czesnego. Głosowanie uważane było za poważny sprawdzian dla koalicji konserwatystów z liberalnymi demokratami utworzonej w maju. Niektórzy komentatorzy nie wykluczali, że dojdzie w niej do rozdźwięków w sytuacji kryzysowej. Większość 21 głosów jaką uchwalono projekt (przy bezwzględnej większości koalicji wynoszącej w Izbie Gmin 84 głosy) jest mniejsza niż spodziewali się autorzy propozycji. Niemniej to dość, by zmiany weszły w życie od roku akademickiego 2012-2013. Izba Gmin musi jeszcze w drugim głosowaniu zatwierdzić zwyżkę minimalnej opłaty czesnego do 6 tys. funtów (z 3290 funtów), co nastąpi niebawem. Uważa się to za formalność, skoro parlament zatwierdził już maksymalny próg czesnego.

Propozycje finansowania studiów wyższych zakładają, iż studenci nie muszą płacić za nie z góry, a powstały dług zaczną spłacać z chwilą, gdy ich przychody sięgną 21 tys. funtów rocznie (obecnie próg, od którego zaczynają spłacać pożyczkę za studia, wynosi 15 tys. funtów). Co miesiąc z ich przychodu będzie potrącane 9 proc. Oprocentowanie długu nie przekroczy 3 proc. powyżej stopy inflacji. Według wyliczeń trzy czwarte studentów na mocy nowych propozycji będzie płacić więcej niż przy obecnym systemie. Najwięcej zarabiający absolwenci będą płacić dwa razy tyle, a najmniej zarabiający - połowę. Uniwersytety argumentują, że podwyżka umożliwi im poprawę jakości nauczania i uczyni je bardziej konkurencyjnymi wobec innych uczelni na świecie.

PAP, arb

Szukasz prezentu na święta? Zobacz jakie prezentowe hity roku wybrał "Wprost"!