Chiny - nie idźcie tą drogą!

Chiny - nie idźcie tą drogą!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Chiński urząd statystyczny ujawnił, że w listopadzie inflacja w Państwie Środka przekroczyła 5 proc. To i tak zapewne – zważywszy na ujawnione przez WikiLeaks informacje o niewiarygodności chińskich statystyk – zaniżone szacunki. Chiny właśnie wchodzą na drogę, która doprowadziła USA na skraj przepaści.
Chińczycy i konsumpcyjny styl życia? Niemożliwe! A jednak. Pojęcie „życia na kredyt" nie brzmi już obco w Pekinie i Szanghaju. Krzysztof Kolany, analityk portalu Bankier.pl zauważa, że przyczyną wzrostu cen jest „galopujący przyrost podaży pieniądza napędzany przez szaloną akcję kredytową chińskich (w większości państwowych) banków". W praktyce oznacza to, że jeśli ktoś chce wziąć kredyt, to go bez większego problemu weźmie. Kolany dodaje, że skutki taniego kredytu widać najlepiej w branży motoryzacyjnej oraz na rynku nieruchomości. – Już w zeszłym roku Chiny stały się największym rynkiem motoryzacyjnym świata, ze sprzedażą na poziomie 13,6 miliona pojazdów. Z kolei w ciągu trzech lat ceny mieszkań w 35 największych miastach wzrosły średnio o 80% - punktuje Kolany.

Rosnące w zawrotnym tempie ceny w Chinach to potwierdzenie tego, co do tej pory zauważało tylko niewielu ekonomistów. Okazuje się, że Chiny wcale nie są stabilną gospodarką - pompując pieniądze w system bankowy, nadmuchują bańki i fundują sobie kryzys podobny do amerykańskiego. Tak jak w USA, tak i w Chinach załamanie znów zacznie się od nieruchomości – już teraz szacuje się, że aż 64 mln nowych mieszkań stoi pustych, a chętnych na ich zakup trzeba ze świecą szukać. Po raz kolejny sztucznie wytworzona podaż wyprzedziła popyt. Ekonomiści i politycy niczego nie zapomnieli i niczego się nie nauczyli.

Rosnąca inflacja i ofensywa kredytowa chińskich banków to dowód na to, że Chiny wcale nie są Mekką wolnego rynku jak chcieliby to widzieć niektórzy entuzjaści tamtejszej gospodarki. Jest dokładnie odwrotnie – Państwo Środka to kraj sztucznego wzrostu, nietrafionych państwowych inwestycji, a przede wszystkim - gardzący jednostką i jej prawami. Doskonale pokazał to w swojej książce „Rok koguta" Francuz Guy Sorman. W takich warunkach gospodarczy sukces w długiej perspektywie nie jest możliwy.

Jako konsument nie życzę Chinom kryzysu. Głównie dlatego, że stanowiłby on cios dla reszty świata, która pozbawiona dotychczasowego dostawcy tanich dóbr po prostu zbiednieje. Z czystego konsumenckiego egoizmu życzę chińskim decydentom by zmądrzeli i nie naśladowali Bena Bernanke, a także prezydentów George’a W. Busha i Baracka Obamy w ich prymitywnym, a przez to groźnym rozumieniu procesów gospodarczych. Chiny nie idźcie tą drogą!