PGE nie przejmie Energi

PGE nie przejmie Energi

Dodano:   /  Zmieniono: 
UOKiK nie pozwolił na przejęcie Energi przez PGE (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie zgodził się na przejęcie Energi przez PGE, bo planowana transakcja doprowadziłaby do istotnego ograniczenia konkurencji na rynku energii elektrycznej. PGE będzie się odwoływać od tej decyzji.
"Po przeanalizowaniu wyników badań otoczenia konkurencyjnego łączących się spółek oraz zapoznaniu się ze wszystkimi opiniami podmiotów bezpośrednio związanych z rynkiem, na którym działają, prezes UOKiK wydała decyzję zakazującą przejęcia przez Polską Grupę Energetyczną kontroli nad spółką Energa" - czytamy w piątkowym komunikacie Urzędu.

PGE się odwoła

PGE poinformowała, że nie zgadza się z merytorycznym uzasadnieniem decyzji UOKiK. "Argumenty w złożonym do  Urzędu wniosku oparte były o rzetelne analizy. Wniosek PGE uwzględnia także postępujący proces integracji rynków regionalnych w Europie" - podkreśliła PGE w komunikacie. Decyzja Urzędu nie jest prawomocna. PGE przysługuje odwołanie do  Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. "PGE złoży odwołanie od przedmiotowej decyzji" - zapowiedziała spółka. Rzecznik resortu skarbu Maciej Wewiór powiedział, że  dla ministerstwa proces jeszcze się nie zakończył.

Zarząd PGE podpisał ze Skarbem Państwa pod koniec września 2010 r. umowę zakupu akcji Energi. Grupa zaoferowała za pakiet 84,19 proc. akcji ponad 7,5 mld zł. PGE złożyła 20 października wniosek do UOKiK o wyrażenie zgody na ten zakup. Według Urzędu, planowana transakcja doprowadziłaby do istotnego ograniczenia konkurencji na rynku energii elektrycznej. "Zdaniem UOKiK, połączenie posiadającej silną pozycję na rynku grupy PGE ze spółką Energa skutkowałoby utworzeniem podmiotu, który niezależnie od konkurentów i kontrahentów dyktowałby warunki sprzedaży i ustalał ceny energii. Zapłaciliby za to wszyscy odbiorcy, także konsumenci" - podkreślono w  piątkowym komunikacie.

"To ograniczyłoby konkurencję"

"Wyniki przeprowadzonych analiz wskazują, że negatywne i często nieodwracalne zmiany w strukturze rynku, jakie byłyby konsekwencją połączenia spółek PGE i Energa, ograniczyłyby rozwój konkurencji w tym sektorze przez najbliższe lata" - dodał UOKiK. "W wyjątkowych przypadkach prezes UOKiK może zezwolić na transakcję, nawet jeśli zakłóci ona konkurencję na rynku. Jednak korzyści wynikające z  planowanej koncentracji powinny równoważyć wymienione wyżej ograniczenia konkurencji, będące jej efektem" - podkreślił Urząd.

Prezes Urzędu Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel powiedziała, że wydając decyzję Urząd brał pod uwagę zarówno wielkość rynkową, jak i strukturę obu spółek. Podkreśliła, że obie firmy działają na wszystkich szczeblach obrotu, od wytwarzania do sprzedaży energii elektrycznej, w szczególności sprzedaży detalicznej. - W takiej sytuacji negatywne efekty połączenia kumulują się, a możliwości ograniczenia zakresu koncentracji, na przykład w postaci wydania warunków połączenia, się kurczą -  podkreśliła. Krasnodębska-Tomkiel argumentowała też, że konsolidacja ograniczyłaby płynność energii na rynku. - Po ewentualnym przejęciu Energi przez PGE, Grupa mniej więcej tyle energii by produkowała, ile by konsumowała sama wewnątrz grupy, co oznacza, że  te podmioty, które są uczestnikami rynku nieskonsolidowanymi, mają mniejszą możliwość działania na nim -  powiedziała prezes UOKiK.

Wskazała też, że w przypadku połączenia obu spółek, wzrost mocy produkcyjnych byłby niewielki, rządu 2-3 proc., ale znaczący byłby wzrost sprzedaży detalicznej. - PGE ma dzisiaj udział w rynku przekraczający 25 proc., a  Energa około 15 proc., czyli w przypadku połączenia trudno mówić, że ten wzrost nie ma charakteru znaczącego. W konsekwencji przekraczałby 40 proc., a to zgodnie z ustawą oznacza domniemanie posiadania pozycji dominującej. Tym bardziej, że jednocześnie znika jeden z największych konkurentów PGE - podkreśliła Krasnodębska-Tomkiel.

UOKiK nie chce szkodzić

Prezes Urzędu uważa też, że jej decyzja nie zagraża dalszemu rozwojowi polskiej energetyki, która wymaga poważnych inwestycji. - Przygotowując raport o polskiej energetyce brałam udział w wielu posiedzeniach komisji parlamentarnych, na których PGE i Energa prezentowały swoje plany inwestycyjne, które miały daty znacznie wcześniejsze od pomysłu ich połączenia. Paradoksalnie można powiedzieć, że zakaz połączenia jest pozytywny. Bo jeżeli te plany, które prezentowały obie spółki uznać za wiarygodne - a nie mam podstaw uważać inaczej - to istniała z naszego punktu widzenia obawa, że w przypadku konsolidacji te inwestycje zostaną ograniczone. Z uwagi na to, że przedsiębiorstwo, które ma duży udział w  rynku, de facto nie ma interesu, by swoje moce nadmiernie rozbudowywać, ponieważ konsument w dużej mierze jest na  niego skazany - powiedziała.

- Pytaliśmy w trakcie postępowania PGE o to, czy ich plany inwestycyjne będą realizowane w pełnym zakresie i taka odpowiedź nie została udzielona w sposób jednoznaczny - dodała Krasnodębska-Tomkiel. Zwróciła też uwagę, że inwestycja w Energę jest kosztowna i to są również pieniądze, które mogą być przez PGE przeznaczone na inne inwestycje, choć akurat ten wątek nie był przez Urząd brany pod uwagę.

PGE to największa w Polsce firma elektroenergetyczna oraz jedna z największych w Europie Środkowej i Wschodniej pod względem ilości wytwarzanej energii elektrycznej i wielkości zainstalowanych mocy wytwórczych. W jej skład wchodzą m.in. dwie kopalnie węgla brunatnego i  ponad 40 elektrowni i elektrociepłowni. Gdańska Energa jest jedną z czterech krajowych grup energetycznych. Posiada m.in. elektrownię konwencjonalną Ostrołęka oraz  45 elektrowni wodnych. Jest liderem w produkcji energii ze źródeł odnawialnych. Energa dostarcza energię elektryczną dla 2,5 mln gospodarstw domowych oraz do ponad 300 tys. firm, ma około 17-procentowy udział w rynku sprzedaży energii elektrycznej.

zew, PAP