Przewodniczący Zarządu Wojewódzkiego Forum Związków Zawodowych w Gdańsku, Józef Partyka, poinformował, że "protest został zorganizowany, ponieważ pomorski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia nie podpisał kontraktów z czterema szpitalami w Trójmieście". W ocenie związkowców, "powoduje to bezpośrednie zagrożenie dla życia i zdrowia mieszkańców woj. pomorskiego i prędzej czy później, ale dojdzie do tragedii". Partyka podkreślił, że "nie ma innego rozwiązania jak znalezienie środków na funkcjonowanie oddziałów kardiologicznych".
Zdaniem przewodniczącej Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, Aldony Rogali, "będą ofiary takiego postępowania NFZ, pacjenci będą umierać w karetkach jeżdżących od szpitala do szpitala i szukających miejsca, bo pacjenta z zawałem, wymagającego specjalistycznego sprzętu nie można gdziekolwiek położyć". - Mówimy o kwocie dwóch milionów zł w skali województwa na pokrycie potrzeb, i o to starają się "wszyscy święci" w tym województwie, a po drugiej stronie stoi monopolista, który robi to, co chce, i dlatego tu jesteśmy - powiedział do zgromadzonych wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Lekarzy Regionu Pomorskiego, Jerzy Zadrożny.
Dyrektor pomorskiego oddziału NFZ, Barbara Kawińska, nie spotkała się z protestującymi. Chciała spotkać się z jedną osobą reprezentującą związkowców, jednak protestujący chcieli rozmawiać w większym gronie. Kawińska podkreśliła, że "nie ma zagrożenia dla zdrowia i życia mieszkańców woj. pomorskiego".
PAP, arb