Od 1 lipca będziemy szukać miejsca na elektrownię jądrową

Od 1 lipca będziemy szukać miejsca na elektrownię jądrową

Dodano:   /  Zmieniono: 
Poszukiwanie miejsca gdzie powstanie elektrownia jądrowa ma zakończyć się w grudniu 2013 roku (fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
Premier Donald Tusk zapowiedział, że do 30 czerwca przyjęte zostaną wszystkie przepisy prawne związane z rozwojem energetyki jądrowej w Polsce.
- Przyjęliśmy ambitny, ale realistyczny plan, zgodnie z którym przyjmiemy do 30 czerwca 2011 roku - oczywiście we współpracy z parlamentem - wszystkie przepisy prawne niezbędne dla rozwoju i funkcjonowania energetyki jądrowej. To zadanie niełatwe, ponieważ te przepisy prawne, które towarzyszyły pierwszej nieudanej inwestycji sprzed wielu, wielu lat nie są adekwatne do dzisiejszych potrzeb - powiedział Tusk.

Premier dodał, że następnie trwać będzie ustalenie lokalizacji i zawarcie kontraktu na budowę pierwszej elektrowni jądrowej. - To powinno mieć miejsce po przyjęciu przepisów prawnych, od lipca 2011 roku do grudnia 2013 r. Ustalenia lokalizacji to także poważne wyzwanie o charakterze społecznym - zaznaczył premier. 

Zdaniem premiera prąd z polskiej elektrowni jądrowej powinien popłynąć w 2020 r. Premier liczy, że obecnie - inaczej niż w ubiegłych dekadach - samorządy będą "ścigały się o dodatkową inwestycję na ich terenie, a nie odpychały ją od siebie". - Zakładamy, że towarzyszyć tym inwestycjom będzie raczej duże zainteresowanie i entuzjazm wspólnot lokalnych, a nie niechęć czy opór - powiedział szef rządu.

Premier poinformował, że wykonanie projektu technicznego i wymaganych prawem uzgodnień - m.in. środowiskowych - zaplanowano na lata 2014-2015. Potem - według słów Tuska - zacznie się "prawdziwa budowa". - Zakładamy, że od początku roku 2016 r. rozpocznie się cykl prac związanych bezpośrednio z inwestycją, czyli pozwolenie na budowę i budowa pierwszego bloku pierwszej elektorowi jądrowej, a także rozpoczęcie budowy kolejnych bloków i elektrowni - wyjaśnił premier. Dodał, że latach 2020-2030 nastąpi rozbudowa projektu o kolejne bloki i kolejną, drugą elektrownię jądrową.

Tusk przedstawił również wyliczenia, z których wynika, że koszty związane z inwestycjami w energetykę jądrową to kwota rzędu 100 mld zł. Dodał, że w "przygniatającej większości" koszty te poniesie inwestor lub inwestorzy, a nie państwo. Wydatki, które będzie musiało ponieść państwo będą związane z "z okolicznościami, które muszą towarzyszyć takim przedsięwzięciom" - tłumaczył premier. Chodzi m.in. o zapewnienie składowiska odpadów radioaktywnych czy dozoru atomowego.

Premier zaznaczył, że jego zdaniem projekt jądrowy byłby "tańszy i łatwiejszy", gdyby Polska Grupa Energetyczna była właścicielem gdańskiej Energi. Dodał jednak, że w tej sprawie nie zamierza wywierać presji na prezes UOKiK. To właśnie szefowa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel zablokowała przejęcie Energi przez PGE tłumacząc, że doprowadziłoby to do istotnego ograniczenia konkurencji na rynku energii elektrycznej.  - Dzisiaj na Radzie Ministrów uzyskałem jednoznaczną deklarację, że przygotowania PGE do realizacji projektów jądrowych będą niezależne od finalizowania tego projektu. Nikt z nas nie ma wątpliwości, że taniej, łatwiej, z korzyścią dla samego projektu byłoby, gdyby PGE robiło to jako właściciel Energi. To jest - moim zdaniem - poza dyskusją, tego nikt nie może kwestionować - podkreślił premier. - Jeśli po wyczerpaniu dróg prawnych okaże się, że PGE nie może zakupić Energi, i tak będziemy dalej realizować ten projekt, tyle że on będzie trochę bardziej skomplikowany. Mówię tu o zdolności pozyskania dodatkowych inwestorów czy kredytów - dodał Tusk.

PAP, arb