"To otwarcie drogi do rządów autorytarnych". Eksperci krytykują zmiany w OFE

"To otwarcie drogi do rządów autorytarnych". Eksperci krytykują zmiany w OFE

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jerzy Hausner ostro krytykuje rząd (fot. Wprost) Źródło:Wprost
- Politycy PO chcą tego, co Orban. Państwo, które uzależnia materialnie obywateli od siebie, podkopuje swoje demokratyczne fundamenty, a ci, którzy to robią, otwierają drogę do rządów autorytarnych - tak rządowy projekt zmian w OFE krytykuje Jerzy Hausner, członek Rady Polityki Pieniężnej.
Hausner wystąpił na V Forum Finansowym. Według Hausnera, kompromis w sprawie OFE jest możliwy, ale on sam staje "ramię w ramię z Leszkiem Balcerowiczem". Były prezes NBP krytykuje rządowy projekt zmian w systemie emerytalnym, bo według niego de facto demontuje on system; proponuje, by rząd raczej dokończył prywatyzację.

PSL podtrzymuje skansenizację

Zdaniem Hausnera, pełnomocnika rządu ds. reformy systemu zabezpieczenia społecznego z 1997 r., w obecnie proponowanych przez rząd zmianach chodzi "wyłącznie o utrzymanie bazy społecznej i materialnej". Hausner przypomniał, że sprawa zaczęła się od  wypowiedzi minister pracy i polityki społecznej Jolanty Fedak. - W istocie rzeczy chodzi o to, by zostało tak jak jest. Aby istniał odrębny system finansowy dla ludności rolniczej, żeby istniał KRUS. Aby ludność ta miała tak jak teraz ubezpieczenia zdrowotnie, choć nie płaci składek -  powiedział. Według niego, PSL nie chce reformy rolniczego systemu emerytalnego, a to oznacza, że podtrzymuje "skansenizację polskiej wsi".

W opinii byłego wicepremiera, politykom PO może chodzić o  przejęcie aktywów OFE do ZUS i w ten sposób "utrwalenie władzy polityków". - W istocie rzeczy chodzi o osiągnięcie tego samego, co chce Wiktor Orban (premier Węgier - red.), ale inną ścieżką - powiedział. - Państwo, które uzależnia materialnie obywateli od siebie, podkopuje swoje demokratyczne fundamenty, a ci, którzy to robią, otwierają drogę do rządów autorytarnych - dodał Hausner. Ostra krytyka, z którą wystąpił członek RPP Jerzy Hausner przeciw rządowym planom wobec OFE może świadczyć o tym, że także RPP z rosnącym pesymizmem ocenia stan finansów publicznych - sądzi bank BNP Paribas. 

Emerytalna czkawka

Prof. Marek Góra, dyrektor biura pełnomocnika rządu ds. reformy zabezpieczenia społecznego w 1997 r., powiedział, że OFE to część systemu emerytalnego i "na pewno nie należy zmieniać proporcji przepływu składki". Góra chciałby, by system emerytalny był wolny od gry politycznej i mógł przez dziesięciolecia dobrze służyć Polakom: zbierał ich składki, pomnażał je i wypłacał w przyszłości emerytury.

- Na  samym początku nie objęto wszystkich grup społecznych tym systemem, a  potem dwie grupy zostały z niego wyłączone z powodów stricte politycznych - mundurowi oraz górnicy. Nie wyrównano wieku emerytalnego mężczyzn i kobiet. To jest też problem, który nam się odbija czkawką i jeszcze długo będzie się odbijać. To trzeba zrobić możliwie szybko - podkreślił prof. Góra. W jego opinii, obecna dyskusja na temat zmian w OFE "burzy zaufanie społeczeństwa do systemu emerytalnego".

Rząd narusza bezpieczeństwo

Prezes Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych (IGTE) Ewa Lewicka-Banaszak podkreśliła podczas V Forum Finansowego, że "obniżenie składki do OFE zmniejsza dywersyfikację systemu emerytalnego, a więc narusza jego bezpieczeństwo". Oceniła, że rząd próbuje wykazać, że waloryzacja kont w ZUS będzie korzystniejsza niż stopy zwrotu uzyskiwane przez OFE. Dodała, że wyliczenia rządu są obarczone "bardzo poważną wadą". Jak zaznaczyła, w symulacjach rządowych wzrost PKB w  Polsce w 2040 r. wyniesie ok. 2,3 proc., podczas gdy Komisja Europejska szacuje 0,3 proc. - Różnica jest dramatycznie wielka. Jeśli ma ona wpływ na wynik symulacji, jest to  największe "pokrętło", jakiego można użyć przy prezentowaniu korzyści dla klienta, wynikających z przeniesienia składki z jednego miejsca do drugiego - podkreśliła.

- Przy takim poziomie prowadzenia dialogu nigdy nie dojdziemy do rzetelnej, poważnej dyskusji. W symulacjach rządowych wyszło nam, że z ZUS możemy uzyskać więcej niż z OFE, mimo że przenosi się składkę w miejsce, w którym ona nie pracuje - dodała. Według prezes IGTE, bezpieczeństwo systemu emerytalnego jest zagrożone. - Każda obietnica na wyrost buduje w przyszłości ogromny nawis zobowiązań, który kiedyś będzie trzeba wykupić. To spadnie na przyszłe pokolenia -  zaznaczyła.

Rząd broni rządu

Zmian bronili przedstawiciele rządu. Minister w kancelarii premiera Michał Boni powiedział, że widoczny jest przyrost długu publicznego w bardzo wysokiej skali, co  rodzi oczywiste zagrożenia nie tylko dla przekroczenia drugiego progu ostrożnościowego z ustawy o finansach publicznych (55 proc. w relacji do PKB - red.), ale zagrożenie dla  finansów publicznych w ogóle.

- Pytanie, które dziś trzeba sobie zadać jest takie, czy możemy to  unieść, czy nie należałoby jednak zmniejszyć tego przyrostu długu publicznego -  powiedział. Dodał, że odpowiedź, iż przyrost ten należy zmniejszyć, jest zawarta w rządowym projekcie zmian dotyczących nowego podziału składek emerytalnych. - Projekt nie mówi, że likwidujemy drugi filar, nie mówi, że  likwidujemy oszczędzanie w drugim filarze, ale mówi, że zmniejszamy przepływy gotówkowe w trudnych warunkach - wyjaśnił. Bronił także założeń makroekonomicznych przyjętych przez rząd na najbliższe kilkadziesiąt lat (np. przewidywanego wzrostu PKB, wzrostu płac czy wzrostu zatrudnienia). Nie zgodził się z tezą, że są one "nadmiernie optymistyczne".

Także wiceminister finansów Ludwik Kotecki zwrócił uwagę na  konieczność ograniczania przyrostu długu publicznego.  Poinformował, że rząd emituje dług, aby zasypać dziurę w ZUS, z  kolei za pieniądze, które ZUS przekazuje OFE, fundusze kupują obligacje skarbowe. Według Koteckiego to "bezsensowny obieg pieniądza". Wskazał, że państwo nie ma żadnych swoich pieniędzy, a to co wydaje, pochodzi np. z podatków. - Gdybyśmy tę  reformę przeprowadzili rok temu, to podwyżki VAT w 2011 r. by nie było - poinformował.

Zgodnie z rządowym projektem zamiast 7,3 proc. składki, do OFE ma trafiać 2,3 proc., a 5 proc. będzie księgowane na  kontach osobistych w ZUS. Rząd chce w ten sposób ograniczyć przyrost długu publicznego i deficytu.

zew, PAP