Ziemniaki bywają droższe od kilograma bananów, które kosztują od 50 do 60 rubli. Wielu klientów przyznaje, że ogranicza zakupy. - Wszystko podrożało: kiełbasa, mięso, mleko, nie wspominając już o warzywach. Kupuję mniej - skarży się emerytka o imieniu Maria. - Klienci, którzy kiedyś kupowali dwa lub trzy kartony mleka, teraz biorą tylko jeden - mówi sprzedawca produktów mlecznych Ruben, dodając, że "cena jednego opakowania w ciągu dwóch miesięcy wzrosła z 30-32 do 37-38 rubli". Jednak najbardziej podrożała kasza gryczana. - Latem opakowanie kosztowało ok. 40 rubli, a dzisiaj sprzedajemy je za 120 rubli - informuje zza kasy Linda.
Powodem tych podwyżek jest długotrwała susza, która latem 2010 r. dotknęła Rosję, niszcząc jedną trzecią zbiorów w całym kraju. W następstwie tej katastrofy naturalnej "nastąpiło kilka fal podwyżek. Najpierw podrożał chleb i gryka, potem mleko, a ostatnio mięso" - wyjaśnia ekonomistka z moskiewskiego Alfa Banku, Natalia Orłowa. Według Federalnej Służby Statystyki Państwowej (Rosstat) średnia cena koszyka produktów spożywczych w styczniu wzrosła o 5,5 proc. i wynosi 2769 rubli (ok. 280 zł), podczas gdy średnie dochody we wrześniu 2010 roku wynosiły 18 240 rubli (ok. 1840 zł)
Na sytuację w Rosji wpływ ma także inflacja na światowym rynku, wywołana złą pogodą i wzrostem popytu - wyjaśnia ekspert z Wyższej Szkoły Ekonomicznej (HSE) Siergiej Aleksaczenko. "Ceny zboża, mięsa, oleju słonecznikowego, cukru i mleka w Rosji ustalane są w stosunku do cen światowych" - powiedział. Wobec niedoborów spowodowanych nieurodzajem Rosja musi importować niektóre produkty podstawowe. W grudniu 2010 roku import ziemniaków zwiększył się dziesięciokrotnie, a kapusty - piętnastokrotnie.
W zeszłym tygodniu prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew ogłosił, że kontrola inflacji - która według oficjalnych danych wynosi 6-7 proc. - stanowi główne wyzwanie dla rządu. Pod koniec stycznia wiceminister ds. rozwoju gospodarczego Andriej Klepacz nie wykluczył ograniczenia cen niektórych towarów.