Górnicy wyszli na ulice Katowic

Górnicy wyszli na ulice Katowic

Dodano:   /  Zmieniono: 
Górnicy demonstrują pod siedzibą Katowickiego Holdingu Węglowego (fot. Wikipedia) 
Około trzystu górników z Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW) demonstrowało w Katowicach przed katowicką siedzibą tej spółki. Związkowcy domagali się przede wszystkim natychmiastowej wypłaty czternastki. Związkowcy przekazali swoje postulaty przedstawicielowi zarządu. Zakończyli demonstrację znacznie szybciej niż zapowiadali, rezygnując m.in. z przejścia pod Śląski Urząd Wojewódzki.

Protestujący oprócz wypłacenia zaległej czternastki domagali się również odstąpienia przez spółkę od wprowadzenia systemu wynagradzania uzależnionego od wydobycia oraz planów zmniejszenia zatrudnienia o 5 tys. osób, a także wypracowania programu naprawczego spółki. Na demonstrację przyszli m.in. górnicy z działających w Wujku organizacji związkowych: Solidarności, Związku Zawodowego Górników w Polsce, Przeróbki, Sierpnia 80, Kadry, Związku Zawodowego Ratowników oraz Związku Zawodowego Maszynistów.

- Mogą nas okradać, mogą nam narzucać plany, które są nie do wykonania. Jesteśmy tu po to, by pokazać, że nie damy się podzielić. Załoga KHW jest razem i razem będzie walczyć o swoje prawa. A jeżeli nie zmienią swojej polityki, nie zostanie tu kamień na kamieniu - wołał podczas demonstracji Szczepan Kasiński z Sierpnia 80. Kasiński dodał, ze związkowcy żądają "natychmiastowego podjęcia rozmów o dalszej sytuacji KHW, bo to jest 20 tys. pracowników". - To jest nasza firma, nie wasza. Nie my ponosimy odpowiedzialność za stan faktyczny, który żeście przed nami ukrywali przez cztery lata zasłaniając się tajemnicą, ze względu, że przygotowujecie firmę na giełdę - podkreślał.

Piotr Bienek z Solidarności mówił, że "od pięciu lat KHW żąda od nas wyrzeczeń". - Mamy oddawać po kolei czternastki, nagrody jubileuszowe, nasze wynagrodzenia. W tym roku zarząd KHW przewiduje, że nasze wynagrodzenia mają się obniżyć. Mają być niższe z racji tego, że oni nie potrafią zorganizować wydobycia - oskarżał.

Rzecznik Holdingu Wojciech Jaros wyjaśnił, że "każdy może być niezadowolony z sytuacji, w jakiej się znajduje i w jakiej znajduje się jego firma". - Holding ma przed sobą naprawdę trudny rok wychodzenia z dość nieciekawej sytuacji finansowej - zaznaczył. Dodał, że "spółka musi stanąć na nogi". - To wymaga wysiłku. Zmiana w premiach nie ma np. wstrząsającego wpływu na wynagrodzenie, bo to może być miesięcznie kilkadziesiąt złotych, natomiast ona pozwala uzmysłowić pracownikom, jak wygląda sytuacja kopalni - stwierdził.

PAP, arb