Minister wyjaśnił, że prywatni inwestorzy poczynili w stoczni inwestycje o wartości setek milionów złotych. - Każda z firm, która tutaj funkcjonuje już zainwestowała dziesiątki milionów złotych i planuje kolejne inwestycje. Co najważniejsze, te firmy mają dobre, rentowne zamówienia, zarabiają na tym. Dzisiaj państwo nie musi dopłacać do Stoczni Gdynia - zaznaczył. Przypomniał, że kiedy stocznia była spółką skarbu państwa, znaczna część produkcji była nierentowna.
Pytany o sytuację stoczni w Szczecinie, Grad powiedział, że jej kluczowe aktywa są wykupione przez Towarzystwo Finansowe Silesia. - Spółka Silesia przygotowuje kompleksowy plan zagospodarowania tego terenu. Ma dzisiaj już inwestorów, z którymi przygotowuje umowy sprzedaży lub dzierżawy, na co najmniej pięć lat, by te firmy mogły inwestować. Jestem przekonany, że już we wrześniu tego roku będziemy mogli pojechać do Szczecina i również pokazać jak prywatny kapitał na tych aktywach buduje, tworzy nowe miejsca pracy i na tym zarabia. I jak zarabia skarb państwa - zapowiedział minister.
Do 30 maja 2010 r. zwolniono wszystkich pracowników obu stoczni: z Gdyni - ponad 5 tys. pracowników, a ze Szczecina - blisko 4 tys. Sprzedaż majątku zakładów i zwolnienia pracowników były konsekwencją uznania przez Komisję Europejską za nielegalną pomocy finansowej udzielonej przez polski rząd obu zakładom. Szczegóły związane z wyprzedażą majątku zostały zawarte w tzw. specustawie stoczniowej.PAP, arb