Minister zwrócił uwagę, że banki najwięcej zarabiają na spreadach (spready walutowe to marże przy wymianie walut, stosowane przez banki zwłaszcza przy spłacie walutowych kredytów hipotecznych). - Można działać w taki sposób, by ograniczyć te spready, taki właśnie jest projekt ustawy PO i PSL, który ma rozciągnąć zasadę zawartą w rekomendacji KNF na stare kredyty - stwierdził. Według Rostowskiego, zmiana proponowana przez PO i PSL spowoduje przejrzystość, a ludzie powinni wiedzieć, ile i za co płacą. Z kolei propozycję PiS dotycząca spreadów określił jako "dziwaczną" i potencjalnie niebezpieczną dla kredytobiorców, bo mogą oni podjąć decyzje o przewalutowaniu kredytu w momencie, kiedy kurs jest już bardzo niekorzystny. - Jest duże niebezpieczeństwo, że to wpędzi ludzi w kłopoty - zaznaczył.
- Jeżeli chcemy ograniczać wzrost kursu franka, to musimy działać na rzecz sensownej polityki zażegnania kryzysu w strefie euro i my to robimy - ocenił szef resortu finansów. Rostowski dodał, że potrzebna jest solidarność europejska, a kraje Północy muszą zdać sobie sprawę, że udzielając pomocy pomagają też sobie samym, bo to one najbardziej korzystają na strefie euro. Podkreślił też, że polska gospodarka jest zdrowa, ale przy takich szokach zewnętrznych jak obecnie może ona ucierpieć.
Zgodnie z projektem ustawy dotyczącej spreadów autorstwa PO-PSL banki nie będą mogły pobierać dodatkowych opłat od klientów, którzy zdecydują się na samodzielny zakup waluty i spłacenie raty pożyczki kredytu. PiS chce możliwości wielokrotnego przewalutowania kredytów we frankach oraz wprowadzenia kredytu z tzw. "korytarzem walutowym", co ma ograniczyć ryzyko kursowe osób spłacających kredyt do przedziału 1 zł, a bankom pozwoli na transakcje zabezpieczające. Natomiast PJN, aby ulżyć osobom spłacającym kredyty walutowe, zaproponował na wzór węgierski, by ci, którzy są zadłużeni we frankach spłacali raty kredytów po stałym kursie szwajcarskiej waluty - 2,75 zł. Różnicę pokrywałby Skarb Państwa, a po 2015 r. zwróciliby ją kredytobiorcy.
PAP, arb