- Jeżeli system OFE nie będzie dobry dla finansów publicznych i naszych przyszłych emerytur, to racją stanu będzie jego likwidacja. Jeżeli system się sprawdzi, nie będziemy się upierać - mówi w „Fakcie” minister pracy Jolanta Fedak.
Szefowa resortu pracy wylicza, że w OFE jest 230 miliardów złotych. I dodaje, że inwestując te pieniądze w infrastrukturę, czy politykę rodzinną Polska byłaby w zupełnie innym miejscu. Minister mówi także, ze dobrze wie, jakie reformy są potrzebne Polsce - zapewnia, że sama jest w OFE więc trudno pomyśleć, że chciałaby robić sobie i swoim dzieciom na złość.
Minister Fedak jest przekonana, że po wyborach dojdzie do ponownej oceny systemu emerytalnego. Wówczas zostanie podjęta decyzja w kwestii jego przyszłości. – Po dwóch latach dyskusji o emeryturach wiele osób przekonało się, że 10 lat temu popełniono błąd i nasz system emerytalny trzeba skorygować – podkreśla.
Jolanta Fedak twierdzi jednocześnie, że nie ma potrzeby wydłużania wieku emerytalnego. - W systemie zdefiniowanej składki jest tak, że nawet, jeśli przesuniemy ustawowy wiek emerytalny do 67 lat dla mężczyzn, a będzie dużo osób w wieku około emerytalnym, które nie będą miały pracy, to i tak nie rozwiążemy żadnego problemu społecznego. - Wręcz przeciwnie. Bardzo ten problem zaostrzymy, ponieważ takie osoby popadną w ubóstwo – ostrzega minister pracy.
Fedak zapytana, o to, w jaki sposób rząd chce przyśpieszyć spadek bezrobocia stwierdza, że Rada Ministrów może jedynie dotować powstawanie i utrzymanie miejsc pracy. Dodaje także, że takie działania nasilają się w zbliżającym się okresie jesiennym. – U nas taka interwencja związana jest z porą roku. Jesienią kończą się prace sezonowe w rolnictwie czy budownictwie, na rynek pracy wchodzą absolwenci. Wtedy właśnie jest potrzebna większa interwencja państwa – podsumowuje Fedak.
„Fakt", BP
Minister Fedak jest przekonana, że po wyborach dojdzie do ponownej oceny systemu emerytalnego. Wówczas zostanie podjęta decyzja w kwestii jego przyszłości. – Po dwóch latach dyskusji o emeryturach wiele osób przekonało się, że 10 lat temu popełniono błąd i nasz system emerytalny trzeba skorygować – podkreśla.
Jolanta Fedak twierdzi jednocześnie, że nie ma potrzeby wydłużania wieku emerytalnego. - W systemie zdefiniowanej składki jest tak, że nawet, jeśli przesuniemy ustawowy wiek emerytalny do 67 lat dla mężczyzn, a będzie dużo osób w wieku około emerytalnym, które nie będą miały pracy, to i tak nie rozwiążemy żadnego problemu społecznego. - Wręcz przeciwnie. Bardzo ten problem zaostrzymy, ponieważ takie osoby popadną w ubóstwo – ostrzega minister pracy.
Fedak zapytana, o to, w jaki sposób rząd chce przyśpieszyć spadek bezrobocia stwierdza, że Rada Ministrów może jedynie dotować powstawanie i utrzymanie miejsc pracy. Dodaje także, że takie działania nasilają się w zbliżającym się okresie jesiennym. – U nas taka interwencja związana jest z porą roku. Jesienią kończą się prace sezonowe w rolnictwie czy budownictwie, na rynek pracy wchodzą absolwenci. Wtedy właśnie jest potrzebna większa interwencja państwa – podsumowuje Fedak.
„Fakt", BP