"Chcemy kasy za bobasy". Protest w Warszawie

"Chcemy kasy za bobasy". Protest w Warszawie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Opłaty za żłobki znacznie wzrosły (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Ok. 300 osób protestowało przed warszawskim ratuszem w sprawie za małych, ich zdaniem, nakładów na stołeczne żłobki; uczestnicy demonstracji domagali się także podwyżek płac pracowników tych placówek. Nikt z władz miasta do protestujących nie wyszedł.
Wszystko o nowym rządzie Tuska - kliknij tutaj

W proteście zorganizowanym przez NSZZ "Solidarność" działającej przy Zespole Żłobków m.st. Warszawy oprócz pracowników żłobków wzięli udział także rodzice z dziećmi. Demonstranci przynieśli transparenty: "Życie jest co raz droższe, a nasze pensje uboższe"; "Uśmiechem dziecka rodziny nie nakarmimy"; "Chcemy kasy za bobasy".

"Hańba!", bo władze nie wyszły

Związkowcy chcieli spotkać się z przedstawicielem urzędu, aby wręczyć petycję z postulatami prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Kiedy po godzinnym proteście nikt do nich nie wyszedł, zaczęto skandować: "Hańba!". Petycję przypięto do bramy ratusza. Związkowcy zapowiedzieli, że jeśli w ciągu tygodnia przedstawiciele władz miasta nie spotkają się z nimi w sprawie postulatów, za dwa tygodnie zorganizują protest ulicami Warszawy.

Urzędnicy w soboty nie pracują

Wicerzecznik ratusza Agnieszka Kłąb oświadczyła, że w sobotę miejski urząd jest zamknięty. - Wiedzieliśmy, że protest ma się odbyć. Nie wiedzieliśmy jednak, że protestujący będą chcieli spotkać się z przedstawicielami władz, że będą chcieli przekazać petycję - powiedziała. Stwierdziła, że 15 listopada związkowcy i dyrekcja Zespołu Żłobków m.st. Warszawy podpisali porozumienie, w którym uznano, że nie ma możliwości spełnienia postulatów Solidarności. Uzgodniono w nim, że po pierwszym kwartale przyszłego roku obie strony mają wystąpić z prośbą do władz miasta o zwiększenie nakładów na stołeczne placówki. - Wobec tego myśleliśmy, że sprawa podwyżek do końca pierwszego kwartału została uzgodniona - powiedziała Kłąb.

Opłaty rosną, pensje nie

Protestujący pracownicy żłobków i rodzice z ruchu "Głos Rodziców" podkreślali, że od 1 września o 160 proc. wzrosły opłaty za żłobki, natomiast pensje pracowników tych placówek nie wzrosły. - Jak wiadomo nasze pensje są coraz niższe i chciałybyśmy, aby pieniądze, które rodzice płacą za żłobki, chociaż w malutkiej części wpłynęły do nas, byśmy dostali podwyżki - powiedziała Jolanta Domańska z Solidarności działającej przy stołecznym zespole żłobków. Zaznaczyła, że dyrektor Zespołu Żłobków m.st. Warszawy Bożena Przybyszewska nie może podnieść pensji pracownikom placówek, gdyż od wielu lat budżet stołecznych żłobków nie rośnie. - Stwierdziliśmy, że rozmowa z panią dyrektor nie przyniesie żadnych skutków, jeśli nie porozmawiamy z panią prezydent - powiedziała.

Kto wyda pieniądze z podwyżek opłat?

- Rodzice są z wami. Musimy pytać, co się stanie z pieniędzmi, które wpłyną do budżetu miasta dzięki podwyżkom opłat za żłobki - powiedział Karol Lusar z ruchu "Głos Rodziców". Zaznaczył, że jeszcze w bieżącym roku jest to 6 mln zł a w przyszłym będzie to 20 mln złotych.

Wicerzecznik ratusza oświadczyła, że wpływy z podwyżek zgodnie z decyzją Rady Warszawy nie mogą być przeznaczane na podwyżki płac, ale na inwestycje dotyczące zwiększenia liczby miejsc w żłobkach np. tworzenie nowych oddziałów, przystosowywanie budynków. Według rzeczniczki ratusza, na miejsca w żłobkach czeka ok. 6,5 tysiąca dzieci.

Decyzję o podwyżkach w żłobkach Rada Warszawy podjęła 16 czerwca; opłaty wzrosły od 1 września; za pobyt dziecka w żłobku należy zapłacić za miesiąc ponad 374 zł (stawka jest uzależniona od wysokości płacy minimalnej), do tego dochodzi ok. 6 zł dziennie za wyżywienie. Wcześniej za żłobek płacono niecałe 200 zł. Pod koniec października ruch "Głos Rodziców" zaskarżył do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego trzy uchwały Rady Warszawy dotyczące żłobków, m.in. ws. podwyżek.

zew, PAP

Wszystko o nowym rządzie Tuska - kliknij tutaj