PiS: niech Włosi zamienią pizzę z winem na kanapki

PiS: niech Włosi zamienią pizzę z winem na kanapki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Witold Waszczykowski (fot. Kancelaria Prezydenta)
- Raczej nie należy spodziewać się rewelacji ani rewolucji - tak o nadchodzącym szczycie UE mówi Witold Waszczykowski z PiS. Jego zdaniem jedynym efektem spotkania przywódców państw "27" będzie odsunięcie radykalnych reform.
Były wiceminister spraw zagranicznych uważa, że zaplanowany na 8 i 9 grudnia szczyt Unii przyniesie tylko łagodzenie nastrojów i będzie próbą odzyskania zaufania rynków. - Trzeba pamiętać, że za kilka miesięcy w kluczowych państwach są wybory, np. we Francji - przypomina Waszczykowski dodając, by po szczycie nie spodziewać się rewolucji.

Czytaj więcej na Wprost.pl:

Merkel i Sarkozy ustalili przyszłość UE? Van Rompuy dowie się z listu
Słowacja poparła plan Merkozy'ego. Rząd nie chce referendum
Monti znalazł winnego kryzysu. "To rynki"
Premier Francji: zmiany w UE podpiszą wybrani

Prezydent Nicolas Sarkozy i kanclerz Angela Merkel powiedzieli, że Francja i Niemcy chcą uzdrowić strefę euro przez zmianę traktatów UE, ale dopuszczają umowę między państwami eurogrupy, otwartą dla innych państw. Na szczycie Unii omawiane będą kwestie przyszłości Wspólnoty, kryzysu zadłużenia w strefie euro oraz projekty zmian traktatu UE wzmacniające zarządzanie gospodarcze eurolandu i dyscyplinę finansów publicznych.

"Niech Włosi robią sobie kanapki do pracy"

Polityk sceptycznie podchodzi do zapowiadanych przez przywódców UE reform na szczeblu europejskim. - Sądzę, że radykalne działania mogą podjąć tylko państwa wewnątrz - wyjaśnia. Jego zdaniem, Włochy same powinny wprowadzić reformy i nie oglądać się, aż zrobi to za nich Unia. - Włosi być może na rok czy dwa powinni odejść od wypasionej pizzy na lunchu z butelką wina i może przejść na zabieranie kanapek do pracy - radzi Waszczykowski w rozmowie z Polskim Radiem.

"Sikorski chce rozwiązania federacyjnego"

Waszczykowski zgadza się z opinią prezesa NBP, Marka Belki, który stwierdził, że euro przetrwa kryzys, choć wyjdzie z niego z zmienionej formie. Polityk PiS twierdzi, że kryzys wymusi na przywódcach Unii powiązanie euro z "jakimś centrum decyzyjnym". - W tej chwili trwa poszukiwanie rozwiązania: albo państwa członkowskie przyjmą na siebie gorsety oszczędnościowe albo powstanie centrum decyzyjne, ponadnarodowa instytucja, która będzie zajmowała się euro - mówi Waszczykowski. Były wiceminister spraw zagranicznych dodaje także, że właśnie za tym drugim, federacyjnym rozwiązaniem opowiada się szef MSZ Radosław Sikorski.

Zdaniem polityka PiS, opuszczenie strefy euro to dla kraju nie tragedia. - Wyjście ze strefy euro to po prostu przywrócenie waluty narodowej, odzyskanie pewnych instrumentów własnych, które pozwalałyby państwu regulować politykę fiskalną - tłumaczy Waszczykowski. Polityk przyznaje, że to operacja kosztowna, ale która jednocześnie prowadzi do odzyskania pełnej swobody gospodarczej.

"Ponadnarodowe ciało poza kontrolą - to złe dla Polski"

- Unia Europejska nie jest instytucją, która ma zastąpić państwo, która ma tworzyć jakieś mityczne wspólne dobro - mówi Witold Waszczykowski. Poseł obawia się, że może powstać sytuacja, w której instytucje unijne - poprzez sprawowanie kontroli np. nad polskim budżetem - mogą wskazywać siły polityczne zdolne - ich zdaniem - do sprawowania władzy w danym kraju. Waszczykowski przewiduje, że Polska nie skorzysta na  powstaniu "niekontrolowanego, ponadnarodowego, niewybieralnego przez państwa, przez społeczeństwa europejskie ciała".

nf, Polskie Radio