Prezydent Brazylii w antyDavos ostrzega świat przed bezrobociem

Prezydent Brazylii w antyDavos ostrzega świat przed bezrobociem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dilma Rousseff (fot. Agencia Brasil/Wikipedia)
Prezydent Brazylii Dilma Rousseff, przemawiając na obradującym w Porto Alegre Światowym Forum Społecznym, ostrzegła kraje najbardziej rozwinięte przed "nowym ryzykiem", jakie im zagraża oprócz kryzysu finansowego: to brak pracy i coraz głębsza nierówność.
Przemawiając do 4 tys. uczestników forum odbywającego się tradycyjnie w tym brazylijskim mieście jako "alternatywa forum bankierów świata", czyli Światowego Forum Ekonomicznego w Davos, prezydent Brazylii zaapelowała o zmianę "modelu rozwoju" stosowanego zarówno w  bogatych, jak biednych krajach świata. Odwołując się wyraźnie do uznanych przez ekonomistów całego świata rezultatów brazylijskiej polityki rozwoju, polegającej na inwestowaniu w  zwiększanie zatrudnienia i rozszerzanie rynku wewnętrznego, Rousseff oceniła, że kryzys finansowy w Europie i w USA kryje w sobie nowe ryzyko - pogłębianie się bezrobocia i  wzrost nierówności między obywatelami.

Prezydent Brazylii wskazała na "haniebne rezultaty społeczne kryzysu, który dotknął kraje rozwinięte: koncentrację zysków, wzrost ubóstwa, eksplozję bezrobocia". - Bezrobocie i głęboka nierówność społeczna są szczególnie okrutne, gdy powstają w bogatych krajach o rozwiniętych prawach obywatelskich, gdy godzą w ludzi młodych, kobiety i imigrantów - wyliczała Dilma Rousseff. Takiej polityce finansowej przeciwstawiła wyniki osiągnięte przez niektóre kraje Ameryki Łacińskiej dzięki zastosowaniu "postępowych modeli redukowania ubóstwa".

Brazylijskie media podkreślają fakt, że 64-letnia Dilma Rousseff, była członkini partyzantki, która walczyła z dyktaturą wojskową (1964-1985) w Brazylii już po raz drugi od  objęcia prezydentury udała się na forum w Porto Alegre, a nie do Davos. Tymczasem prezydent Luiz Inacio Lula da Silva, założyciel brazylijskiej Partii Pracy i twórca nowej brazylijskiej polityki gospodarczej, którą kontynuuje obecna prezydent, zawsze uczestniczył w szczycie w Davos. "Davos przez osiem lat prezydentury Luli, zawsze przyjmowało go wielką owacją, aby nadać temu szczytowi nowy, socjalny aspekt. Bankierzy przyznali mu nawet w  2010 r. tytuł >męża stanu roku<" - przypomina brazylijski korespondent madryckiego dziennika "El Pais" Juan Arias. Dlaczego? Na to pytanie dziennikarz odpowiada: "Lula musiał być obecny w Davos, aby przekonać świat finansów i największe światowe przedsiębiorstwa, że rozwijająca się w szybkim tempie Brazylia jest już innym krajem, a on sam porzucił swe antykapitalistyczne uprzedzenia z czasów, gdy był działaczem związkowym. Tymczasem dziś Brazylia nie musi już niczego światu udowadniać, a nawet mogłaby udzielić Stanom Zjednoczonym i  Unii Europejskiej pewnych rad, jak przejść przez kryzys światowy z  minimalnymi stratami".

PAP, arb