Ukraina: nie kradniemy rosyjskiego gazu

Ukraina: nie kradniemy rosyjskiego gazu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ukraińska państwowa spółka paliwowa Naftohaz oświadczyła, że nie podbiera przeznaczonego dla nich paliwa (fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
Ukraińska państwowa spółka paliwowa Naftohaz oświadczyła, że gwarantuje przesył rosyjskiego gazu do odbiorców w Europie Zachodniej i zapewniła, że nie podbiera przeznaczonego dla nich paliwa, co sugeruje rosyjski Gazprom.
"Zwiększenie spożycia gazu ziemnego na Ukrainie związane jest z  mrozami i pokrywane jest wyłącznie przez pobór gazu, zgromadzonego w  ukraińskich zbiornikach podziemnych" - czytamy w komunikacie Naftohazu. Wcześniej dyrektor Gazprom-Eksportu Aleksandr Miedwiediew oświadczył, że w ostatnim czasie Ukraina zwiększyła pobór rosyjskiego gazu, a jego spożycie wynosi 164 mln metrów sześciennych na dobę. - Siedząc na rurociągach tranzytowych, Ukraina odbiera dziś gaz na  poziomie 60 miliardów metrów sześciennych rocznie, co znacznie przekracza objętości przewidziane kontraktami - powiedział Miedwiediew, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina.

Spór o ceny gazu

Ukraina i Rosja spierają się obecnie o cenę gazu, która - zdaniem władz w Kijowie - jest stanowczo za wysoka. Moskwa gotowa jest obniżyć stawki płacone za błękitne paliwo przez Ukraińców, jednak pod warunkiem przejęcia kontroli nad ukraińskimi gazociągami. Na to z kolei nie ma  zgody Ukrainy. Ukraina płaci obecnie za 1000 metrów sześciennych rosyjskiego gazu 416 dolarów. Ukraińcy uważają, że sprawiedliwą ceną byłoby 300 dolarów. W styczniu ukraińskie władze zapowiedziały, że ze względu na brak zgody Rosji na obniżkę cen gazu, zmuszone są ograniczyć jego odbiór o  połowę. Zamiast przewidzianych w umowach 52 mld metrów sześciennych paliwa, w bieżącym roku Kijów kupi od Moskwy tylko 27 mld - podano.

Grozi nam kolejna wojna gazowa?

Media zaczęły wówczas pisać, że między Rosją a Ukrainą może wybuchnąć kolejna wojna gazowa. Do poprzedniej doszło na przełomie 2008 i 2009 roku. W jej wyniku na dwa tygodnie wstrzymano wtedy dostawy błękitnego paliwa z Rosji przez Ukrainę do państw Europy Zachodniej, w tym do  Polski. Przed trzema laty konflikt rozwiązano po porozumieniu ówczesnej premier Ukrainy Julii Tymoszenko z premierem Rosji Władimirem Putinem. To właśnie wtedy podpisane zostały umowy, które obecne władze ukraińskie uważają za skrajnie niekorzystne dla swej gospodarki. Za nadużycia, do których doszło przy zawieraniu kontraktów gazowych w  2009 roku, Tymoszenko została skazana na siedem lat więzienia. Choć była premier twierdzi, że sprawa ta ma wymiar polityczny, obecnie odsiaduje ona swój wyrok w żeńskiej kolonii karnej w Charkowie.

ja, PAP