Wasza godność, nasza kasa - czyli kapitalizm kolesiów

Wasza godność, nasza kasa - czyli kapitalizm kolesiów

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Wyjdźmy na ulicę i solidarnie walczmy o naszą godność!" - głoszą napisy nabazgrane na pięknych, lizbońskich kamienicach. Piękna to walka: o godność waszą, za kasę naszą.
Międzynarodowe media piszą, że kraje strefy euro ogarnął szał oszczędności, czyli cięć budżetowych. Grecja tnie. Podobno. Hiszpania tnie. Rzekomo. Portugalia ciąć zaczyna. Tak mówią.

Cięciom tym towarzyszą podwyżki podatków - które są znacznie bardziej namacalne. Trudno więc się dziwić, że lud pracujący południowoeuropejskich miast i wsi protestuje, i częstuje swoich polityków koktajlami Mołotowa. Bo jak tak można? Nie dość, że odbieracie nam to, co nam dawaliście w postaci świadczeń socjalnych, to jeszcze odbieracie nam to, co sami zarabiamy? Nie do pomyślenia!

Oszczędności budżetowe połączone z podwyższaniem podatków to rzeczywiście głupia polityka. To reformy a rebours, które sprawią, że wszystkim w Europie będzie się żyć gorzej. Żeby pobudzić wzrost tych krajów, należałoby raczej oszczędności połączyć z obniżeniem podatków. Ale to przecież nie zadowoliłoby mitycznych inwestorów - podatków podniesienie, to spłacone szybciej zadłużenie, a inwestorom na zyskach, a nie na poprawie sytuacji gospodarczej "wyzyskiwanych" przez siebie krajów najbardziej zależy. Postawę inwestorów można jakość zrozumieć, znacznie trudniej zrozumieć to, że tą samą logiką kierują się rządy.

To, co dzieje się dziś w ogarniętych "szałem oszczędzania" krajach strefy euro, to nie jest żaden liberalizm, a może nawet żaden neoliberalizm. To nawet nie jest czysta głupota, tylko po prostu kapitalizm kolesiów. Kapitalizm polityków zblatowanych z bankierami. Przecież inwestycja w obligacje to genialny pomysł na wyciąganie kasy od ludzi, którzy w innym wypadku tej kasy by nie oddali - czyli od podatników. I politycy, i bankierzy umieją liczyć, więc dobrze wiedzieli, że nadejdzie moment, gdy system zacznie się chwiać. To, z czym mamy do czynienia obecnie, te desperackie reformy i pakiety antykryzysowe, to naturalny efekt ich niezdrowej dla całej reszty symbiozy.

Problem w tym, że o ile przeciętny Polak może przeciętnemu Portugalczykowi, czy Hiszpanowi tak niesprawiedliwych realiów współczuć, to wymaganie, by finansowo wspomagał ich rządy jest tyleż szaleńcze, co bezczelne. A przecież to właśnie do tego zmierzają protesty na ulicach Aten, Madrytu, Lizbony - choć być może sami protestujący nie są tego świadomi. Tysiące ludzi wychodzących na ulice to dla rządów Grecji, Hiszpanii czy Portugalii kolejny powód, by domagać się pomocy "z zewnątrz". Zobaczcie - bez pożyczki, europejskie zrzutki i pomocy nie możemy dalej ciąć wydatków. Lud się burzy. A więc: dajcie kasę, dajcie kasę, dajcie kasę!

I Polska daje. Dokładnie: pożycza Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu 6 mld euro na ratowanie eurozony. Oznacza to, że każdy Polak przeznacza na żyrowanie nieodpowiedzialnej polityki greckich i portugalskich rządów po 157 zł - czy tego chce, czy nie chce. Żeby jeszcze te pieniądze rzeczywiście ulżyły pogrążonym w kryzysie Grekom... Ale gdzie tam - te 157 zł trafi wprost do kieszeni finansistów. Głównie niemieckich i francuskich. Realna przyczyna obecnych problemów, czyli państwo socjalne, wyeliminowana nie zostanie. Będzie sobie owo państwo socjalne wegetowało ku uciesze rządów, bankierów i - a jakże! - darmozjadów, raz po raz wywołując podobne kryzysy.

I jeszcze jedno: najbardziej żenujący w kryzysie eurostrefy jest teatrzyk odstawiany przez różnego typu agencje ratingowe. Teraz obniżają ratingi wszystkim państwom, jak leci, a wcześniej przez lata uznawały emitowane przez nie obligacje za wiarygodne, mimo że ich zadłużenie coraz bardziej rosło, a wzrost gospodarczy zwalniał. Agencje są ważną podporą kapitalizmu kolesiów. Rzekomo "niezależne" są elementem nacisku na społeczeństwa, żeby te zaakceptowały antyreformy polegające na podnoszeniu podatków. Popatrzcie, mówią politycy, podatki podnosić trzeba, bo inaczej inwestorzy się od nas odwrócą. Nie wierzycie? Nawet niezależne agencje ratingowe tak twierdzą!

Jeżeli więc Portugalczycy chcą walczyć o swoją godność, niech lepiej przemyślą swoje żądania, zdiagnozują rzeczywisty problem i zaczną protestować przeciwko państwu opiekuńczemu i kapitalizmowi kolesiów. Bo Polaków, czy innych Bogu ducha winnych narodów, nie stać na finansowanie godności mieszkańców państw, w których zasiłki dla bezrobotnych bywają znacznie wyższe niż średnie wynagrodzenie w Polsce.