Propozycje rządu wzbudzają już kontrowersje w tych grupach zawodowych, do których dostęp ma zostać zliberalizowany. Przedstawiciele PO wyjaśniają, że deregulacja będzie służyła interesom konsumentów - obniży ceny usług i ułatwi dostęp do zamkniętych dziś zawodów. Argumentem za liberalizacją ma być również to, że np. w Niemczech i Finlandii liczba zawodów regulowanych jest o połowę mniejsza niż w Polsce (jest ich ok. 150). Te argumenty nie trafiają jednak do głównych zainteresowanych. - Napisała do mnie pani, która wydała 100 tys. zł na szkolenie w zakresie zarządzania nieruchomościami, teraz jej profesja ma być zderegulowana - mówi poseł PO. - To na pewno będzie najcięższa batalia, bo uderzamy w środowiska wpływowe, zasobne i często do tej pory nas popierające - dodaje.
"Dziennik Gazeta Prawna", arb