Włochy: ekipa telewizji zaatakowana. Ostry protest przeciw szybkiej kolei

Włochy: ekipa telewizji zaatakowana. Ostry protest przeciw szybkiej kolei

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie wszyscy Włosi chcą szybkiej kolei (fot. EPA/GUIDO MONTANI/PAP) 
W Rzymie i wielu innych włoskich miastach odbyły się manifestacje przeciwników budowy szybkiej kolei, która połączy Turyn z francuskim Lyonem. Protesty koncentrujące się głównie w Piemoncie, gdzie ma przebiegać trasa kolei. Branża turystyczna liczy straty.
Przeciwnicy tej inwestycji twierdzą, że zniszczy ona środowisko naturalne w Alpach, zaś najostrzej sprzeciwiają się budowie 57-kilometrowego tunelu w górach na granicy włosko-francuskiej. W Wiecznym Mieście kilkuset demonstrantów manifestujących pod hasłem „Zatrzymamy ten pociąg" zablokowało na kilkadziesiąt minut fragment obwodnicy i wjazd na jedną z autostrad. Uczestnicy pochodu odpalali petardy i świece dymne. Zaatakowali ekipę telewizji RAI niszcząc jej kamerę. Operator odniósł niegroźne obrażenia.

W Mediolanie w marszu uczestniczyło kilkaset osób. W Perugii manifestanci weszli na tory zatrzymując ruch pociągów. Demonstracja przeciwników kolei, solidaryzujących się z organizatorami protestów w Piemoncie, przeszła także ulicami Katanii na Sycylii. Wiece zwołano też w Trieście, Pizie, Mantui i mniejszych miastach.

Demonstracje odbyły się dzień po tym, gdy premier Mario Monti potwierdził zaangażowanie swego rządu na rzecz jak najszybszej realizacji tej inwestycji, która - jak argumentował - przyniesie ekonomiczne korzyści całemu krajowi. Zapowiedział też, że władze nie będą tolerować aktów przemocy, do jakich doszło w czasie tych protestów w poprzednich dniach. Przeciwnicy kolei manifestowali w rejonie Val di Susa w Piemoncie, gdzie pociąg będzie przejeżdżać. Jak w ubiegłych dniach, zablokowali przebiegający w tej okolicy odcinek autostrady.

- U źródeł protestów nie leżą argumenty ekologiczne - oświadczył włoski minister ochrony środowiska Corrado Clini. Zapewnił, że projekt linii kolejowej tak zmodyfikowano, aby uniknąć negatywnego wpływu na alpejską przyrodę.

Straty z powodu manifestacji liczy branża turystyczna w masowo odwiedzanej o tej porze roku Val di Susa, gdzie znajduje się doskonała infrastruktura narciarska - pozostałość po zimowej Olimpiadzie w Turynie. Z powodu blokad dróg i gwałtownych manifestacji oraz starć z policją notuje się tam spadek liczby turystów o 30-50 procent.

zew, PAP