Belka: dołóżmy kobietom 7 lat robót

Belka: dołóżmy kobietom 7 lat robót

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szef NBP uważa, że reforma emerytalna to dobry pomysł (fot. PAP/Tomasz Gzell) 
Prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka powiedział, że jest zwolennikiem podniesienia wieku emerytalnego do 67 roku życia.

- Jestem zwolennikiem, aby siedem lat robót - jak powiedziała posłanka Kempa - dla kobiet dołożyć - powiedział Belka. Zdaniem szefa NBP już dziś osoby w wieku 70 lat są w psychicznej i fizycznej formie 50-latków z  pokolenia jego rodziców.

"Gdyby nie Godson, w Polsce nie byłoby dzieci"

Belka tłumaczył, że Polsce grozi katastrofa demograficzna m.in. dlatego, że młodzi ludzie nie chcą mieć dzieci - co wynika z badań opinii publicznej. - Gdyby nie poseł Godson, to w ogóle by dzieci nie  było w Polsce. No prawie ..., znam parę osób - żartował prezes NBP.

Według Belki podniesienie wieku emerytalnego nie jest wprawdzie panaceum na grożącą nam katastrofę demograficzną, niemniej pozwala odsunąć problem wynikający z demografii, co daje więcej czasu na  rozwinięcie metod oszczędzania na starość.

"Musimy nauczyć się oszczędzać"

- My musimy - niestety - w społeczeństwie wyrobić skłonność do  oszczędzania na późne lata. Przedłużenie wieku emerytalnego oznacza, że  mamy trochę więcej czasu, żeby ludzi do tego przekonać. To jest smutna prawda - zaznaczył Belka

Wskazał, że są takie zawody, w których nikomu nie życzyłby pracować do 60. roku życia. Zaznaczył, że on sam ma 60 lat, ale nie wybiera się na emeryturę, "chociaż praca jest okropna" - zażartował, a  towarzystwo wokół jego osoby "jeszcze gorsze". - Nie sądzę, żeby za kilkadziesiąt lat było wielką karą pracować po  60-tce. Wystarczy pojechać do Szwecji, wystarczy pojechać do Danii w krajach skandynawskich jest to standard - mówił prezes NBP.

"Najważniejsze, aby reforma weszła w życie"

Stwierdził, że wyzwaniem dla rządu jest jednak wprowadzanie np. różnych elastycznych form pracy, aby kobiety, które rodzą dzieci nie musiały przerywać kariery zawodowej lub żeby ich przerwa w pracy była jak najkrótsza. - Skoro padło 67 lat, to ma być 67 lat i kropka. NBP może tylko prowadzić taką politykę nadzorczą, aby kraj nie wpadał w konwulsje bąbli spekulacyjnych i kryzysów, które po sobie następują. Bo nic gorszego, także dla perspektyw naszych emerytur, nie ma, jak zmienność koniunktury gospodarczej - wyjaśnił prezes NBP.

Pytany przez dziennikarzy, czy "rozwodnienie" proponowanych przez rząd zmian emerytalnych może negatywnie wpłynąć na postrzeganie Polski przez inwestorów, powiedział, że najważniejsze jest, aby reforma weszła w  życie. - Nie chcę komentować propozycji, których nie znam dokładnie. Jakiś kompromis nie jest rzeczą złą, ale myślę, że szkielet tej propozycji (rządu - red.) musi zostać. Inaczej przewiduję, że może się to położyć cieniem na postrzeganiu Polski. Ale to nie jest sprawa bezpośrednio interesująca NBP i niezwiązana z polityką pieniężną - dodał.

is, PAP