Greenpeace protestuje przeciwko GMO. Co na to Tusk?

Greenpeace protestuje przeciwko GMO. Co na to Tusk?

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. sxc)
Ekolodzy z Greenpeace i innych organizacji sprzeciwiających się genetycznie modyfikowanym organizmom (GMO) w Polsce protestują przed kancelarią premiera, domagając się zakazu upraw w Polsce modyfikowanej kukurydzy MON 810.

Aktywiści ustawili przed kancelarią olbrzymi bęben, w który jednocześnie uderza kilkadziesiąt osób. - Uderzamy w rytmie uderzeń serca, żeby poruszyć serce premiera i ministrów, by wprowadzili zakaz -  tłumaczył rzecznik prasowy Greenpeace Jacek Winiarski.

- Jesteśmy tutaj i gramy na największym bębnie świata wraz z innymi organizacjami przeciwnymi GMO, żeby wybębnić zakaz uprawy kukurydzy MON 810 w Polsce. Jest to jedna z dwóch odmian roślin genetycznie modyfikowanych, dopuszczonych do uprawy w Europie. Ziemniak Amflora jest w zasadzie marginalnym problemem, bo prawie się go nie uprawia -  powiedział.

"Liczymy, że ten głos nie będzie zignorowany"

- Liczymy, że ktoś wyjdzie do nas z kancelarii - może sam premier Donald Tusk po posiedzeniu Rady Ministrów - i przyjmie nasze postulaty, wraz z informacją, że w internecie podpisało się pod petycją w sprawie zakazu prawie 40 tys. ludzi. Liczymy, że ten głos nie będzie zignorowany, a premier w końcu wywiąże się z deklaracji swojego rządu, bo już od pięciu lat opowiada o tym, że jest przeciwko GMO. Może w końcu zamieni się to w rzeczywistość - powiedział Winiarski.

Po godz. 16.00 ekolodzy przekazali petycję do premiera poprzez biuro podawcze KPRM. - Petycja w sprawie zakazu upraw kukurydzy modyfikowanej genetycznie w Polsce, podpisana przez prawie 40 tys. ludzi, została przekazana premierowi przez biuro podawcze - poinformował rzecznik Greenpeace. Dodał, że minister środowiska zgodził się na spotkanie z ekologami, ma ono się odbyć po Wielkanocy - w środę 11 kwietnia o godz. 11 w  resorcie środowiska. Ministerstwo do czasu nadania depeszy nie odniosło się do tych informacji. Protest potrwa do godz. 20.00 

MGO może zagrozić różnorodności biologicznej

Rozporządzenie zakazujące upraw kukurydzy MON 810 już kilka tygodni temu przygotował minister rolnictwa, ale w ocenie ekologów opiera je na podstawach prawnych, które mogą zostać odrzucone przez Komisję Europejską. Ekolodzy sądzą, że wystarczy - tak jak to zrobiły inne kraje europejskie - skorzystać z tzw. klauzuli bezpieczeństwa w dyrektywie dotyczącej upraw GMO i zabronić uprawy kukurydzy MON 810. Zakaz wprowadziły: Niemcy, Francja, Węgry, Luksemburg, Grecja i Austria, a w  Bułgarii trwają prace nad podobnym rozwiązaniem - podał rzecznik Greenpeace. Rządy te uznały, że genetycznie modyfikowana kukurydza może zagrozić różnorodności biologicznej.

W ocenie ekologów w Polsce areał upraw GMO w naszym kraju rośnie i  nikt go nie kontroluje. Rolnicy korzystają z polskiego bałaganu prawnego, w którym istnieje zakaz handlu ziarnami GMO z przeznaczeniem na wysiew, lecz sam wysiew nie jest zabroniony. Obchodzą oni zakaz obrotu ziarnem, kupując je za granicą - np. w Czechach, i wysiewają na  swoich polach. Ekolodzy szacują, że w Polsce jest już ok. 3 tys. ha pól obsianych kukurydzą MON 810. W ocenie Greenpeace oznacza to realne zagrożenie skażeniem naturalnych upraw, a to z kolei może zagrozić eksportowi polskiej żywności.

eb, is, PAP