Płatnicy netto krytykują nowy budżet UE. "Nasilają się ruchy ekstremistyczne"

Płatnicy netto krytykują nowy budżet UE. "Nasilają się ruchy ekstremistyczne"

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Bez unijnych pieniędzy nie byłoby finansowania m.in. strategicznych projektów" (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
To nie Bruksela doprowadziła do długów rządów, a pieniądze z budżetu UE nie finansują unijnych instytucji, tylko inwestycje w Europie - grzmieli szefowie KE i PE, prezentując projekt budżetu na 2013 r., który już skrytykowali płatnicy netto.
Zdaniem szefa Komisji Europejskiej Jose Barroso zaakceptowanie przez kraje UE wzrostu wydatków z budżetu UE w przyszłym roku to kwestia "politycznej odpowiedzialności", ponieważ roczne wydatki wynikają z  wieloletnich ram finansowych na lata 2007-13, akceptowanych w 2005 roku przez rządy krajów członkowskich.

- To nie są pieniądze dla Brukseli czy Strasburga, lecz pieniądze, które wracają do krajów (w postaci inwestycji - red.). Czasem zauważam zupełną sprzeczność między publicznymi oświadczeniami rządów, które mówią swojej opinii publicznej: chcemy ograniczenia unijnego budżetu, a  potem są pierwszymi, które proszą o wzrost budżetu na projekty, które są w ich interesie - powiedział, podając przykład projektu ITER, z  którego korzysta głównie Wielka Brytania.

Bez unijnych pieniędzy nie byłoby finansowania strategicznych projektów

- Nie stawiajmy tego jako walki między instytucjami a rządami, apeluję do rządów: mówmy prawdę - wzywał Barroso. Podkreślił, że to  zobowiązaniem podjętym przez Radę UE (rządy) są płatności na rzecz krajów, regionów i rolników korzystających z unijnych funduszy. - To  często płatnicy netto są pierwszymi krajami, które pytają o opóźnienia w  płatnościach - dodał. Barroso podkreślił, że bez unijnych pieniędzy nie byłyby finansowane m.in. strategiczne projekty energetyczne integrujące europejski rynek. Dodał, że wydatki administracyjne w budżecie UE to niewielki odsetek.

Zgodnie z propozycją KE przyszłoroczny budżet wyniesie 137,9 mld euro, co oznacza wzrost płatności o 6,8 proc. w stosunku do budżetu w  br. Ten wzrost - jak argumentuje KE - wynika z tego, że 2013 to ostatni rok perspektywy finansowej 2007-13 i do KE spływają faktury za duże, wieloletnie inwestycje. Ponadto potrzebne są środki na refundację faktur, które trafiły do KE na koniec 2011 roku.Kilku płatników netto do unijnej kasy już sygnalizowało, że tak duży wzrost jest nie do zaakceptowania, bo wiąże się ze wzrostem składek. Rządy argumentują, że zmagają się, by zredukować deficyty swoich finansów publicznych poniżej dozwolonego poziomu 3 proc. PKB. Właśnie z  powodu ostrego sporu między płatnikami netto (głównie Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Holandia i Austria) a PE, który bronił hojniejszego budżetu, w 2010 roku Unia w ostatniej chwili uniknęła tzw. prowizorium budżetowego.

Nasilają się nacjonalistyczne ruchy"

"Nasilają się nacjonalistyczne i ekstremistyczne ruchy. Wiele obwinia Brukselę za złe wieści. Może być tylko jedna odpowiedź: mówienie prawdy" - napisał w środę na Twitterze przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy. Zdawał się odnosić do sytuacji, gdzie skrajnie prawicowa Partia na Rzecz Wolności (PVV) Geerta Wildersa, wspierająca dotąd rząd w parlamencie, nie zgodziła się na cięcia budżetowe, obwiniając Brukselę o ich wymuszanie, co doprowadziło do upadku rządu. - To nie UE zdecydowała o budżecie Holandii - mówił przewodniczący PE Martin Schulz. Skrytykował postulat płatników netto, w tym Hagi i  Berlina, by przyszły siedmioletni budżet UE wynosił nie więcej niż 1 proc. unijnego PKB, co oznacza cięcia minimum o 100 mld euro w stosunku do propozycji KE z czerwca (972 mld euro na lata 2014-20).

- To by oznaczało zmniejszenie składki o 22 mld euro dla Niemiec w  ciągu 7 lat. To o 3 mld euro rocznie mniej. Jeśli weźmiemy pod uwagę zwrot z unijnego budżetu w postaci inwestycji, wtedy mówimy o 1 mld netto oszczędności, czyli niecałym 0,3 proc. budżetu Niemiec. Wynosi on 440 mld euro, czyli trzy razu więcej niż cały budżet UE - wyliczył Niemiec. - Budżety roczne tak ciężko negocjowane dają nam przedsmak głównej rozgrywki o to, jaka będzie wizja finansów europejskich na lata 2014-2020. Dlatego jest to tak trudne, bo rodzi się w czasach kryzysu, ale sięga tak dalekiej perspektywy, że nie możemy zakładać, że Europa ciągle będzie pogrążona w kryzysie - powiedział komisarz ds. budżetu Janusz Lewandowski.

is, PAP