Co się stało ze strefą euro?

Co się stało ze strefą euro?

Dodano:   /  Zmieniono: 
W ciągu dekady od momentu powstania strefa euro znalazła się w poważnych tarapatach. Dlaczego?
Wspólna waluta Unii Europejskiej w operacjach bezgotówkowych zaczęła funkcjonować zaledwie 13 lat temu, sama zaś strefa euro świętowała 1 stycznia 2012 roku dziesiąte urodziny. To, że tej okrągłej rocznicy nie obchodzono specjalnie hucznie, to dowód na to, że Europa ma dziś w związku z posiadaniem euro więcej powodów do zmartwień niż radości.

„Kryzys w strefie euro jest wynikiem interakcji kilku nakładających się czynników" – piszą w najnowszym opracowaniu World Economic Outlook analitycy MFW. „Tak jak w innych rozwiniętych gospodarkach, na te czynniki składają się niedoszacowanie ryzyka, lata złych działań makroekonomicznych oraz słaba polityka i mechanizmy ostrożnościowe” – dodają. Ale to tylko część prawdy, ponieważ w przypadku państw eurogrupy ogólnoświatowe prawidłowości nałożyły się na specyficzne cechy, czy też - używając terminologii autorów raportu MFW - wady strefy euro.

Główna przyczyną europejskich kłopotów był bez wątpienia niekontrolowany przyrost długu publicznego i zagranicznego niektórych państw unii walutowej. Obciążenie kredytowe zmusiło rządy Grecji, Irlandii i Portugalii do zwrócenia się z prośbą o zagraniczną pomoc – w innym przypadku państwom tym groziło bankructwo, które oznaczałoby katastrofę dla całej strefy euro. Najgłośniejsza jest oczywiście sprawa Grecji - problemu Hellady nie udało się do dziś rozwiązać, mimo dwóch lat starań połączonych z gaszeniem pożaru w Grecji rekordowymi sumami pieniędzy.

Za obecną sytuację strefy euro nie można jednak oskarżać wyłącznie kilku nieodpowiedzialnych państw z południa Europy. Analitycy MFW zwracają uwagę, że kryzys obnażył słabość zarządzania w całej unii walutowej. Ratyfikowany w 1997 r. Pakt Stabilności i Wzrostu miał zaprowadzić w Europie dyscyplinę budżetową - okazał się jednak zbyt słaby by powstrzymać rządy poszczególnych państw od złych praktyk. Jednocześnie w strefie euro nastąpiła znacząca integracja rynków finansowych. Banki na masową skalę zaczęły pożyczać pieniądze ponad granicami państw, tymczasem system kontroli tych transakcji istniał jedynie na szczeblu narodowym. Co gorsza nie zadziałały również mechanizmy rynkowe - pomimo wyraźnego zastrzeżenia, że Europejski Bank Centralny nie może pożyczać pieniędzy bezpośrednio rządom krajów strefy euro, rynki zakładały, że władze państw i banki centralne w razie złej sytuacji pospieszą z pomocą finansową, która uratuje sytuację w tej lub innej gospodarce narodowej. Wiara ta doprowadziła do zaniżenia kosztów ryzyka kredytów i obligacji, co ułatwiło rządom zadłużanie państw ponad stan. „Przekonanie że gospodarki państw, czy też systemy bankowe są zbyt duże albo zbyt  złożone by upaść, rodzi pomysły, że ich zobowiązania mają bezwzględne gwarancje" – czytamy w raporcie MFW.

Eksperci z MFW pozytywnie wypowiadają się o wysiłkach europejskich liderów na rzecz walki z kryzysem. Podkreślają, że od września 2011 r. wyraźnie zwiększyło się tempo działań. Wciąż aktualne jest jednak pytanie, czy same środki polityczne wystarczą do rozwiązania kłopotów strefy euro. Możliwe, że w dłuższej perspektywie najważniejszym wydarzeniem ostatnich miesięcy okaże się redukcja zadłużenia (czyli de facto częściowe bankructwo) Grecji. Ta nieprzyjemna dla inwestorów decyzja boleśnie przypomniała, że trzeba uważnie patrzeć na ręce wszystkim rządom strefy euro. Inwestorzy powinni pamiętać, że choć obecnie ze wszystkich stron UE słyszymy zapewnienia, że europejska waluta nie może upaść, to jednak rozsądny człowiek musi zakładać, że niemożliwe czasem może stać się możliwe. Dzięki temu, być może, prawa rynku zadziałają tam, gdzie zawiodą politycy.