Polacy kradną prąd, kable i transformatory - firma traci miliony

Polacy kradną prąd, kable i transformatory - firma traci miliony

Dodano:   /  Zmieniono: 
Koszt napraw i szkód powstałych w wyniku kradzieży elementów infrastruktury energetycznej to ponad 6 mln zł rocznie (fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
Nawet dziesięciokrotnie zwiększyła się w ostatnich latach wartość szkód powstałych w wyniku kradzieży elementów infrastruktury energetycznej na terenie działania spółki Enea Operator. Koszt napraw i uzupełnienia skradzionych elementów to ponad 6 mln zł rocznie.
Według przedstawicieli firmy, giną sieci trakcyjne, elementy transformatorów, rośnie też liczba aktów wandalizmu. Spółka dostarcza energię elektryczną ok. 2,4 mln odbiorców w północno-zachodniej części kraju. - Przez wiele lat domeną złodziei były linie niskiego napięcia z  gołymi przewodami aluminiowymi, wycinane i wywożone na skupy złomu. Aluminium jest jednak tańsze od miedzi, dlatego jest coraz mniej kradzieży przewodów, rośnie za to liczba kradzieży elementów transformatorów - powiedział dyrektor Oddziału Dystrybucji Poznań Enea Operator Kazimierz Pawlicki.

Środowisko traci najwięcej

- Transformatory są odłączane, zrzucane na ziemię ze słupów, złodzieje wyjmują z nich uzwojenie z miedzi. Dodatkowo dochodzi do  zanieczyszczenia gleby olejem transformatorowym – rekultywacja gruntu nierzadko przewyższa wartość zniszczonego transformatora – dodał. Jak wyjaśnił, kilka lat temu na terenie działania poznańskiego oddziału dystrybucji Enea Operator kradzieże pociągały za sobą koszty rzędu 200 - 300 tysięcy złotych. Obecnie jest to ok. milion zł rocznie. 

Firma walczy też z nielegalnymi odbiorcami prądu. Złodzieje energii elektrycznej są pomysłowi, stosują różne metody, by zamaskować fakt kradzieży. Zdarza się, że specjalnie spreparowana instalacja omijająca liczniki powstaje np. już na etapie budowy domu. Zdalne sterowanie taką instalacją utrudnia jej wykrycie.

Kradniesz prąd? Mogą rozkuć ci ściany

- Mamy aparaturę, która potrafi wykryć dodatkową instalację, np. pod  tynkiem. Dochodziło do sytuacji, że na nasz rachunek rozkuwaliśmy ścianę i w ten sposób wykrywaliśmy fakt kradzieży. Analizujemy historię zużycia prądu u konkretnych odbiorców, w budzących wątpliwość przypadkach przeprowadzane są kontrole. Skala tego typu kradzieży jest mniejsza niż w poprzednich latach - powiedział Pawlicki.

Jak podkreślił, koszty wynikające z kradzieży ponoszą wszyscy legalnie płacący za prąd odbiorcy. - Były przypadki kradzieży prądu do  podgrzewania podjazdu w garażu w bardzo luksusowym obiekcie. Kradną odbiorcy indywidualni i firmy. Obecnie przed sądem toczy się sprawa przeciw firmie o kradzież prądu o wartości blisko 1 mln zł – dodał.

ja, PAP