Złe wiadomości dla Gazpromu

Złe wiadomości dla Gazpromu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zyski Gazpromu już wkrótce mogą być znacznie mniejsze niż obecnie (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Europa będzie odchodzić od kontraktów długoterminowych i kupować więcej gazu na otwartym rynku, bo jest on tańszy. To zła wiadomość dla rosyjskiego Gazpromu - wynika z raportu banku Societe Generale.
Według raportu, który przygotowali eksperci Societe Generale, do 2014 r. Europa będzie kupować większość gazu na otwartym rynku według aktualnych cen, które obecnie są niższe od ustalonych w kontraktach długoterminowych. Umowy wieloletnie, jakie wiele firm europejskich ma z głównymi dostawcami – rosyjskim Gazpromem czy norweskim koncernem Statoil - są indeksowane według notowań ropy, czyli ściśle z nimi powiązane. W sytuacji gdy ropa jest droga, tak jak w ostatnim roku, zakontraktowany gaz też jest wyjątkowo kosztowny.

Z raportu Societe Generale wynika, że połowa dostaw gazu dla Europy będzie wyceniana w tym roku według aktualnej ceny rynkowej, podczas gdy w 2011 roku dostawy te stanowiły 45 proc. Zdaniem wiceprezesa Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa Radosława Dudzińskiego „raport Societe Generale potwierdza obserwowaną w ostatnich latach tendencję”. - Nie będzie powrotu do sytuacji sprzed dekady, gdy kontrakty długoterminowe zapewniały 80 proc. wszystkich dostaw – przekonuje Dudziński. - Główna przyczyna to rozpiętość w cenie. Na rynku dostępny jest tańszy gaz, w europejskich hubach wyceniany w oparciu o przejrzyste i czytelne zasady. A firmy, które mają umowy długoterminowe, indeksowane według notowań ropy i produktów ropopochodnych, płacą teraz drożej - dodaje.

Zdaniem Radosława Dudzińskiego „nie ma powodu, by w umowach wieloletnich ceny gazu były nadal indeksowane tylko do ropy – tak jak zdecydowano się na to 40 lat temu - a całkowicie oderwane od bieżących notowań gazu. Tym bardziej, że rynek ropy jest wrażliwy na każdą informację dotyczącą nie tylko wydobycia, ale także sytuacji politycznej w różnych regionach świata, co może prowadzić do gwałtownego wzrostu notowań". - Teraz wszystko zależy od tego, jak elastycznie producenci gazu podejdą do tej nowej tendencji na rynku i do zmieniającej się sytuacji – podsumowuje Dudziński.

Wiceprezes PGNiG podkreśla, że nie ma groźby, iż na świecie zabraknie gazu. - Rewolucja łupkowa w USA spowodowała na tamtejszym rynku spadek cen i ograniczenie importu, rośnie też produkcja LNG – z tym wszystkim dostawcy surowca dla Europy muszą się liczyć - zaznacza.

PGNiG, podobnie jak inne europejskie firmy, które też mają kontrakty długoterminowe z rosyjskim koncernem Gazprom, szuka możliwości importu tańszego gazu. Polska spółka chce na wolnym rynku - w Niemczech i Czechach - kupić nawet ok. 2 mld m sześc. surowca w tym roku. W 2011 roku PGNiG kupił od Gazpromu 9,3 mld m sześc. gazu, w tym roku ilość kupionego od Rosjan gazu będzie mniejsza.

Tymczasem Rosjanie nie zamierzają rezygnować z najbliższym czasie z formuł cenowych opartych na notowaniach ropy. Potwierdził to na początku czerwca, w czasie Światowego Kongresu Gazowego, wiceprezes Gazpromu Aleksander Miedwiediew. Zaznaczył jedynie, że w przyszłości możliwe byłoby odniesienie cen do energii odnawialnej, ale nie podał żadnych szczegółów i sugerował ostrożne podejście do tej kwestii.

PAP, arb