Klęski żywiołowe drogo kosztują Chińczyków

Klęski żywiołowe drogo kosztują Chińczyków

Dodano:   /  Zmieniono: 
W 2011 roku z powodu klęsk żywiołowych ucierpiało 430 milionów Chińczyków (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
Według raportu rządu chińskiego, dotyczącego skali zniszczeń spowodowanych w całym kraju przez klęski żywiołowe, w 2011 roku poszkodowanych zostało 430 mln ludzi. Straty rolnicze zanotowano na obszarze 324 tys. km kw. ziem uprawnych.

Z raportu ogłoszonego na oficjalnej stronie internetowej władz chińskich wynika, że we wszystkich kataklizmach, jakie nawiedziły Chiny zginęło lub zostało uznanych za zaginionych 1126 osób, a na ponad 29 tys. km kw. gruntów rolnych zbiory zostały całkowicie zniszczone. Ponadto zniszczonych zostało 935 tys. domów, w których znajdowało się 3,311 mln mieszkań. W sumie wymiar materialny szkód oceniany jest na ponad 309 mld juanów, czyli około 160 mld zł. Ofiarom kataklizmów rząd wypłacił w formie zapomóg i funduszów wspierających odbudowę domów około 8,6 mld juanów. Dotacje zostały wykorzystane do pokrycia kosztów remontów lub całkowitej odbudowy 994 tys. budynków mieszkalnych.

Chiny w ostatnich kilku latach nawiedzają niespotykane wcześniej klęski ekstremalnych susz i powodzi. Permanentny brak wody i rabunkowa gospodarka leśna powoduje pustynnienie kraju. Dotyczy to obecnie ponad 11,2 proc. całej powierzchni Chin. Tempo rozszerzania się tego procesu stale wzrasta i w ostatnich siedmiu latach tereny pustynne zwiększyły się o 7,4 proc. Z drugiej strony kraj nawiedzają ciągłe powodzie powodowane m.in. coraz częstszymi tajfunami. Dodatkowym utrapieniem są duże trzęsienia ziemi, które zdarzają kilka razy w roku, głównie w prowincjach południowych Chin.

Brak wody jest jednym z największych problemów gospodarki chińskiej. Zasoby wodne kurczą się i rzeki wysychają. Jedna z najdłuższych rzek świata, Jangcy, osiągnęła najniższy poziom w historii, a potężna Huang Ho jest eksploatowana przez chińską gospodarkę tak intensywnie, że często nie dociera do Zatoki Pohaj. Przewiduje się, że prawdziwe problemy mogą się pojawić po roztopieniu się lodowców Tybetu w drugiej połowie XXI wieku. Zagrozić to może warunkom życia ponad 300 mln ludzi.

PAP, arb