"Upadłość Bomi to będzie »druga stocznia«"

"Upadłość Bomi to będzie »druga stocznia«"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zarząd Bomi złożył wniosek o ogłoszenie upadłości
Prezes grupy Bomi Witold Jesionowski uważa, że rozpoczęcie przez sąd postępowania w sprawie układu z wierzycielami daje szansę na dokapitalizowanie firmy. Bomi złożyło w gdańskim sądzie wniosek o upadłość z formą zawarcia układu z wierzycielami.
- Gdyby udało się otworzyć przed sądem postępowanie układowe, na pewno znaleźliby się akcjonariusze zainteresowani tym, by w jakiś sposób spółce pomagać czy podwyższać jej kapitał. Zaznaczył, że powodem złożenia wniosku w sądzie było wypowiedzenie przez banki umów kredytowych - powiedział prezes Jesionowski.

"Upadłość Bomi to będzie »druga stocznia«"

W jego opinii, sąd powinien rozpatrzyć wniosek w ciągu kilku dni. - Dla sądu podjęcie decyzji o otwarciu postępowania układowego i podjęcie próby porozumienia z wierzycielami będzie znaczące prostsze niż zdecydowanie o postępowaniu likwidacyjnym - ocenił Jesionowski, dodając, że w razie likwidacji spółki, banki - wierzyciele, które są zaangażowane na ok. 220 mln zł, będą w stanie odzyskać tylko ok. 40 mln.

Przypomniał też, że w grupie Bomi pracuje ok. 3 tys. osób. - Jeżeli wszystko będzie zmierzało w kierunku upadłości likwidacyjnej, to na Wybrzeżu to będzie "druga stocznia" - dodał Jesionowski. - Jednym z warunków powodzenia takiego postępowania układowego będzie dokapitalizowanie spółki na poziomie 40-50 mln zł, co sygnalizowaliśmy już na poprzednim WZA przed miesiącem. Już wtedy jednak staliśmy na stanowisku, że dalsze dokładanie pieniędzy do spółki bez jakiegoś układu z instytucjami finansowymi i pewnej redukcji zadłużenia jest bez większego sensu, byłoby tylko kupowaniem czasu - mówił prezes Bomi.

"Jesteśmy w stanie się odbudować"

- Z naszych rozmów z akcjonariuszami wynika, że są osoby wyrażające chęć dokapitalizowania spółki na poziomie kilku - kilkunastu milionów złotych. Jeżeli dojdą do porozumienia, to na pewno jesteśmy w stanie się odbudować - dodał, zaznaczając, że otwarcie postępowania jest tu koniecznym warunkiem, bo daje inwestorom ochronę. - W naszej ocenie nie ma większego sensu namawianie akcjonariuszy do zainwestowania np. 40 mln zł, jeżeli spółka na pokrycie strat będzie potrzebowała kilkunastu, a kolejne kilkanaście zabiorą banki - podkreślił Jesionowski.

Zaznaczył też, że spółka dystrybucyjna Rabat, która daje ponad połowę obrotów całej grupy kapitałowej Bomi, negocjuje ciągle z bankami opcję zawarcia porozumienia, tak by przywróciły jej finansowanie. - Myślę, że więcej będzie można o tym powiedzieć pod koniec tygodnia. Istnieje taka opcja, żeby dokapitalizować Rabat i zachować tam normalną działalność operacyjną - powiedział Jesionowski.

Bomi jest spółką giełdową, specjalizującą się w zarządzaniu sieciami handlowymi - ma sieć supermarketów i delikatesów pod marką Bomi i supermarketów pod marką Rast. Grupa kapitałowa Bomi obejmuje - poprzez spółkę Rabat - niezależną grupę dystrybucyjną, jest także operatorem sieci sklepów franczyzowych. Prowadzi również działalność w segmencie sklepów małopowierzchniowych pod markami Sieć 34, eLDe oraz Livio.

ja, PAP