Czarne chmury nad Oplem - szef spółki wzywa pracowników do wyrzeczeń

Czarne chmury nad Oplem - szef spółki wzywa pracowników do wyrzeczeń

Dodano:   /  Zmieniono: 
Stephen Girsky (fot. EPA/JEFF KOWALSKY/PAP)
Pełniący tymczasowo obowiązki szefa spółki motoryzacyjnej Adam Opel AG, Stephen Girsky, wezwał załogę znajdującego się w kryzysie przedsiębiorstwa do większych wyrzeczeń. Pracownicy obawiają się zwolnień, a nawet likwidacji części fabryk.

"Skuteczna odnowa wymaga od każdego z nas gotowości do zmiany dotychczasowych nawyków w podejściu do pracy oraz szybkiego działania" - napisał Girsky w e-mailu do pracowników koncernu, o którym poinformował niemiecki dziennik "Bild". "Każdy z nas jest odpowiedzialny za wyniki firmy" - podkreślił amerykański menedżer.

Dotychczasowy szef Opla, Karl-Friedrich Stracke, ustąpił niespodziewanie ze stanowiska 12 lipca. Eksperci rynku motoryzacyjnego upatrują przyczyn dymisji w słabych wynikach producenta samochodów na rynku europejskim. W pierwszych sześciu miesiącach liczba nowo zarejestrowanych samochodów marki Opel w Niemczech spadła o 9,3 proc. w porównaniu z porównywalnym okresem ubiegłego roku. W całej Europie odnotowano jeszcze bardziej dramatyczny spadek sprzedaży Opla - aż o 16 proc. Od 1999 roku spółce udało się tylko raz, w 2006 roku, wypracować zysk.

Odejście Strackego poważnie zaniepokoiło załogi niemieckich fabryk Opla w Bochum, Ruesselsheim, Eisenach i Kaiserslautern. Stracke był autorem planu ratunkowego, przewidującego kontynuację produkcji i gwarancje zatrudnienia we wszystkich czterech fabrykach do 2016 roku. Rada zakładowa obawia się, że jego następca zaostrzy politykę cięcia kosztów. Zagrożona jest przede wszystkim fabryka w Bochum. Zamknięcie fabryki w Bochum oznaczałoby "utratę prestiżu firmy nie do naprawienia" - ostrzegł szef rady zakładowej Opla w Bochum, Rainer Einenkel.

PAP, arb