Prezes Amber Gold: nie jesteśmy piramidą finansową

Prezes Amber Gold: nie jesteśmy piramidą finansową

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot.Swiss Banker/Wikipedia)
- Nie jesteśmy piramidą finansową, a każda lokata ma u nas stuprocentowe pokrycie – zapewnia w rozmowie z Businesstoday.pl Marcin Plichta, prezes firmy Amber Gold, która oferuje niezwykle atrakcyjne lokaty w zlocie.
Karol Manys: Pojawiło się ostatnio wiele ostrzeżeń, że Amber Gold działa jak klasyczna piramida finansowa, w której jedni klienci otrzymują pieniądze dzięki wpłatom kolejnych. To prawda?

Marcin Plichta: Nie jesteśmy żadną piramidą finansową. Nie finansujemy żadnych wypłat z wpłat innych klientów. Nie korzystamy też z ich złota. Gdybyśmy piramidą byli, to nie rozbudowywalibyśmy administracji. Prowadzimy uczciwy biznes, płacimy podatki, wypracowujemy zyski... W tym roku udało się nam wypracować już 7 mln zł. To nie jest działalność, która ma od kogokolwiek wyłudzić pieniądze.

Chce pan powiedzieć, że lokaty u państwa są całkowicie bezpieczne?

Zupełnie. Wszystkie mają stuprocentowe pokrycie w złocie, które znajduje się w skarbcach i skrytkach wynajmowanych przez Amber Gold.

W Polsce czy za granicą?

W Polsce i za granicą.

Ilu w tej chwili państwo macie klientów i jakie kwoty mają u państwa zdeponowane?

Obecnie mamy około 50 tys. klientów, którzy łącznie mają zdeponowane około 70-80 mln zł.

I na każda złotówkę ma pokrycie w złocie?

Jak najbardziej. W złocie i platynie. Bo takie lokaty jeszcze u nas funkcjonują.

Ktoś widział to złoto?

Widziała prokuratura. A w całej historii firmy było tylko dwóch klientów, którzy chcieli zobaczyć złoto. Zobaczyli.

Zagadką dla wszystkich pozostaje w jaki sposób zarabiacie tak duże pieniądze, że klientom jesteście w stanie zaoferować tak wysokie oprocentowanie, które sięga kilkunastu procent. Nikt inny takiego nie oferuje.

Nie ma tu żadnej zagadki. Zarabiamy na spreadach i marży przy zakupie złota.

Złożyliście państwo już drugi pozew przeciw Komisji Nadzoru Finansowego, która umieściła was na swojej liście ostrzeżeniowej. Myśli pan, że ten spór wygracie?

Liczę na niezależność polskiego wymiaru sprawiedliwości i mam nadzieję, że tak. Nasze podstawy prawne są na tyle mocne, że powinny spowodować, iż KNF zaniecha umieszczania w stosunku do nas ostrzeżeń publicznych i przeprosi za trzy lata szykanowania. Z jednej strony KNF twierdzi bowiem, że nie podlegamy ich jurysdykcji, gdy ją o to pytamy,  a z drugiej umieszcza nas na liście. Ja bym nawet chciał, by komisja wzięła nas pod lupę. Tylko ona twierdzi, że nie może.

Jakiś czas temu mieliście państwo problemy z wypłatami dla swoich klientów. Czym to było spowodowane?

Właśnie działalnością KNF, która wystosowała list do dwóch banków, w których mieliśmy rachunki, że prowadzimy działalność niezgodną z prawem, co nie jest prawdą. Banki te wypowiedziały nam umowy. W efekcie przez kilka dni musieliśmy ręcznie wprowadzać przelewy. Opóźnienia dotyczyły jednak tylko kilkudziesięciu z nich. W tej chwili wszystkie zostały już zrealizowane.

I może pan zapewnić, że to się nie będzie powtarzać?

Mam nadzieję, że tak. Ale wiele tu zależy od działań KNF.

Co będzie jak KNF wyśle takie same listy do innych banków?

Mamy wyjście awaryjne.

Amber Gold jest właścicielem coraz popularniejszych linii lotniczych OLT. Wszyscy się dziwią jak to jest możliwe, że można oferować tak niskie ceny. Część osób twierdzi, że ten biznes nie ma prawa się spinać. Jak to jest?

Proszę zauważyć, że cały rynek europejski jest zdominowany przez loty krajowe. W Polsce czegoś takiego brakowało. Oferował to jedynie LOT, który bardzo zawyżał ceny. My weszliśmy w tę lukę. No i spowodowaliśmy, że ludzi na reszcie stać na latanie.

To już rentowny interes?


Zbliża się do rentowności. Na koniec tego roku będzie minimalnie poza „zerem”.

To prawda, że Amber Gold miałoby wejść na giełdę?

Amber Gold na pewno stanie się spółką publiczną. Planujemy, że zadebiutuje na giełdzie pod koniec przyszłego roku.

To dlaczego do tej pory państwo tak niechętnie mówili o swojej działalności. Nie pokazywaliście na przykład sprawozdań finansowych.

To właśnie ze względu na KNF. Chcieliśmy, by ta sytuacja została najpierw wyjaśniona raz na zawsze. Biegli rewidenci kończą właśnie badanie naszych bilansów i myślę, że w ciągu dwóch tygodni je pokażemy, by wszyscy się mogli przekonać, że prowadzimy uczciwą działalność.

W przeszłości był pan karany. Nie przeszkadza to panu teraz w biznesie?

To dla mnie ciężki temat. Miałem wtedy 19 lat.

Nie upublicznia pan też swojego wizerunku. To się zmieni?


Zastanawiam się nad tym choć nie chce być osoba publiczną. Zobaczymy…

Więcej artykułów i komentarzy znajdziecie na stronie www.bbwp.pl oraz w najnowszym wydaniu dwutygodnika Bloomberg Businessweek Polska.