Pomówił instytucję o bycie parabankiem. Co mu grozi?

Pomówił instytucję o bycie parabankiem. Co mu grozi?

Dodano:   /  Zmieniono: 
PBC to nie parabank? (fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
Prokuratura zbada, czy doszło do zniesławienia Pozabankowego Centrum Finansowego i pracownicy płockiego oddziału tej spółki. Chodzi o plakaty z listą ostrzeżeń Komisji Nadzoru Finansowego, w tym z nazwą PCF, które przygotował i rozwiesił mieszkaniec Płocka.

Jak poinformowała Beata Kucińska z płockiej policji, zawiadomienie dotyczące zniesławienia złożyła pracownica miejscowego oddziału PCF. Policja przekazała sprawę płockiej prokuraturze rejonowej.

Sprawa dotyczy 23-letniego mieszkańca Płocka, który w ubiegłym tygodniu rozwiesił na budynku płockiej siedziby PCF trzy przygotowane przez siebie plakaty z listą KNF, zawierającą wykaz kilkunastu podmiotów bez zezwolenia na wykonywanie czynności bankowych. Na plakatach widniała m.in. nazwa PCF. Mężczyzna miał przy sobie kamerę, którą chciał dokumentować rozwieszanie plakatów. Tłumaczył, że jego działanie miało charakter społecznej akcji informacyjnej.

- Po zawieszeniu plakatów pracownicy spółki wezwali na miejsce policję. Mężczyzna, który rozwiesił plakaty, został przesłuchany, a następnie zwolniony. Plakaty i karta pamięci z kamery zostały zabezpieczone. Sprawę wraz z zawiadomieniem pracownicy, dotyczącym zniesławienia, przekazaliśmy do prokuratury, która ma zdecydować o dalszym jej biegu – powiedziała Kucińska.

Miesiąc na podjęcie decyzji

Według zastępcy prokuratora rejonowego w Płocku Grażyny Sadowskiej, śledczy mają teraz miesiąc na podjęcie decyzji, czy w sprawie wszcząć postępowanie. - Sprawa została zarejestrowana. Przydzielony został do niej prokurator, który po zapoznaniu się ze wszystkim materiałami podejmie decyzję o dalszym biegu sprawy, to znaczy, czy wykonać jeszcze dalsze czynności i wszcząć postępowanie, czy też ewentualnie jakieś czynności sprawdzające wykonać i odmówić wszczęcia postępowania – wyjaśniła Sadowska.

Podkreśliła, że w pierwszej kolejności prokurator będzie musiał rozstrzygnąć, czy zawiadomienie w sprawie plakatów wypełnia w ogóle znamiona art. 212 Kodeksu karnego, a jeżeli okazałoby się, że tak, to w dalszej kolejności, czy czyn ten ma być ścigany z urzędu, gdyż zazwyczaj jest on ścigany z oskarżenia prywatnego.

Art. 212 Kodeksu karnego mówi m.in., że kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną nie mającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie, karze ograniczenia albo pozbawienia wolności do roku.

Postępowanie umorzone

W ubiegłym tygodniu, opisując postępowania, dotyczące podmiotów z listy ostrzeżeń KNF, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Dariusz Ślepokura poinformował, że postępowanie w sprawie PCF zostało prawomocnie umorzone w maju 2012 r. ze względu na brak dowodów dostatecznie uzasadniających popełnienie czynu zabronionego. Według prokuratora KNF przedstawiła nowe dowody w sprawie i złożyła wniosek o podjęcie postępowania na nowo. Ślepokura powiedział, że dowody te badane są przez policję - od ich oceny zależy, czy postępowanie zostanie wznowione. - KNF może złożyć w tej sprawie prywatny akt oskarżenia - dodał prokurator.

Z informacji prokuratury wynika, że KNF zarzuciła spółce prowadzenie działalności bankowej bez zezwolenia i zachęcanie do inwestowania m.in. w obligacje, co należało potraktować - zdaniem Komisji - jako składanie publicznie propozycji nabycia papierów wartościowych w inny sposób niż w drodze oferty publicznej. Prokuratura ustaliła, że firma nie wyemitowała obligacji. Ponadto biegły ocenił, że PCF udzielało pożyczek ze środków własnych. Podczas postępowania nie ustalono, aby PCF "gromadziło wkłady pieniężne płatne na żądanie lub z nadejściem oznaczonego terminu, ani też aby prowadziło dla tych wkładów rachunki".

jl, PAP