"Zlikwidować NFZ!"

"Zlikwidować NFZ!"

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. sxc
Problem służby zdrowia to nie ilość pieniędzy, ale sposób ich dystrybucji - uważa były minister zdrowia Grzegorz Opala. Chirurg prof. Krzysztof Bielecki jest za likwidacją NFZ i przeznaczeniem większej ilości środków na walkę m.in. z chorobami krążenia oraz nowotworami.

Opala i Bielecki biorą udział w poniedziałkowej debacie na temat służby zdrowia, z udziałem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i kandydata PiS na premiera prof. Piotra Glińskiego. Jak przypomniał Opala (minister zdrowia w rządzie Jerzego Buzka), gdy kilkanaście lat temu zaczynały działać kasy chorych, dysponowały one 23 miliardami zł środków. Dziś NFZ dysponuje 64 mld zł, a problemy są te same. - Więc to nie problem pieniędzy, tylko organizacji systemu ich dystrybucji - powiedział.

Według Bieleckiego, chirurga z 50-letnim stażem, "w służbie zdrowia nie może być demokracji i wolnego rynku". - Powinna być demokracja w stylu watykańskim, kontrolowana przez papieża, którym jest chirurg na sali operacyjnej" - mówił, wzbudzając oklaski zebranych. Opowiedział się za likwidacją NFZ, bo - jak podkreślił - nie może być zgody na sytuację, w której "w służbie zdrowia najważniejsze są dwa słowa: "oszczędzanie" i "zysk", a nikt nie mówi o jakości leczenia". - W szpitalach o wszystkim decydują ekonomiści, menedżerowie. A jak coś się powikła, to nie NFZ, a lekarz albo pielęgniarka stają przed sądem - mówił Bielecki. Jego zdaniem, w obecnej sytuacji budżetowej, gdy pieniędzy na służbę zdrowia jest za mało, to należy przeznaczyć je na zwalczanie "najgorszych trzech zabójców": chorób krążenia (miażdżyca), nowotworów i profilaktykę wypadków i zatruć.

Priorytety

Zwiększenie roli lekarzy rodzinnych powinno być priorytetem zmian w systemie ochrony zdrowia - uważa Porozumienie Zielonogórskie. Prezes NRA Grzegorz Kucharewicz postuluje zaś budowę nowoczesnego systemu opartego o transparentność i sprawiedliwość społeczną.

Joanna Zabielska-Cieciuch z Porozumienia Zielonogórskiego przekonywała podczas poniedziałkowej debaty zdrowotnej, że system ochrony zdrowia powinien być oparty na funkcjonowaniu opieki rodzinnej, co z kolei pozwoli "ograniczyć liczbę kosztownych pacjentów w szpitalach". Podkreśliła, że żadnego systemu nie stać na finansowanie tylko medycyny naprawczej w szpitalach, a taki model promowany jest obecnie w Polsce.

- Jesteśmy lekarzami, którzy najczęściej stykają się z pacjentami, udzielamy 130 milionów konsultacji rocznie. Zaledwie 33 proc. lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej to lekarze rodzinni, (...) nie możemy w pełni pokazać, co medycyna rodzinna może zaoferować pacjentom, bo warunki kontraktowania z NFZ pozwalają na wykorzystanie 40 proc. umiejętności i wiedzy uzyskanych podczas szkolenia - mówiła. Z kolei prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej Grzegorz Kucharewicz ocenił, że system ochrony zdrowia w Polsce jest permanentnie reformowany, jednak konieczna jest jasna wizja zmian i budowa nowoczesnego systemu opartego na transparentności, równości i sprawiedliwości społecznej. Jako jedną z wad obecnego systemu wymienił nadmierną biurokratyzację.

W jego ocenie państwo powinno zadbać o najbiedniejszych i najsłabszych. Zaproponował bezpłatne leki dla najmłodszych np. do 7 roku życia oraz dla najstarszych, np. po 70. lub 80. roku życia. - Nie można oszczędzać kosztem zdrowia obywateli, ale można efektywniej gospodarować dostępnymi środkami - ocenił.

Natomiast przewodniczący Stowarzyszenia Pacjentów Primum Non Nocere Adam Sandauer ocenił, że obecnie w wyniku braku kontroli nad NFZ "co roku każdej jesieni kończą się pieniądze na świadczenia medyczne, a zostają tylko w najgorszych szpitalach". - To głębokie naruszenie konstytucji, bo prawo do leczenia jest równe niezależnie czy choruje się na początku czy pod koniec roku. Budżetowy system ochrony zdrowia to podstawa - zaznaczył.

eb, pap