Gdzie Francja i Niemcy się kłócą, tam Boeing korzysta

Gdzie Francja i Niemcy się kłócą, tam Boeing korzysta

Dodano:   /  Zmieniono: 
EADS i BAE nie połączą się - największy na świecie koncern zbrojeniowy nie powstanie (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Plany połączenia koncernu EADS i brytyjskiego BAE Systems zakończyły się niepowodzeniem. Oba koncerny poinformowały w Monachium, że nie będą kontynuowały rozmów o fuzji. Powodem był spór między Niemcami a Francją o wpływy - pisze agencja dpa. Okazało się, że nie można pogodzić interesów stron uczestniczących w rozmowach - czytamy w oświadczeniu.

"Szkoda, że nie osiągnęliśmy sukcesu, cieszę się jednak, że przynajmniej próbowaliśmy" - napisał szef EADS Tom Enders. Prezes BAE Ian King stwierdził, że jest rozczarowany fiaskiem fuzji. 10 października o godz. 18 upływał określony prawem brytyjskim termin ogłoszenia rezultatów dotychczasowych rozmów. Oba przedsiębiorstwa mogły wystąpić o przedłużenie tego terminu.

Agencja AFP, powołując się na trzy źródła związane z negocjacjami w Paryżu podała, że plany zawiązania fuzji zakończyły się niepowodzeniem, ponieważ oczywiste jest, iż Niemcy jej nie chcieli. Szefowie obu koncernów, Niemiec Tom Enders i Brytyjczyk Ian King, "doszli do przekonania, że Niemcy nigdy nie powiedzą >tak< i że nikt nie zdoła ich do tego nakłonić" - poinformowało jedno ze źródeł, na które powołuje się AFP. - Do dzisiejszego ranka czekali jeszcze na sygnał od Niemiec - dodała druga osoba zaznajomiona z planami fuzji. Niemcy nigdy jasno nie powiedzieli "nie", "ale mnożyli preteksty" - stwierdził natomiast ekspert blisko związany z negocjacjami, cytowany przez AFP.

- Niemcy zablokowały umowę, chociaż wszystkie żądania strony niemieckiej zostały spełnione - powiedział anonimowy rozmówca, na którego powołuje się agencja Reutera. - Główny niemiecki negocjator Lars-Hendrik Roeller był tym, kto sformułował wszystkie żądania, i tym, kto na koniec powiedział "nie" - twierdzi informator. Roeller jest doradcą ekonomicznym kanclerz Niemiec Angeli Merkel.

Taką interpretację odrzucał niemiecki minister obrony Thomas de Maiziere. Pytany o odpowiedzialność rządu niemieckiego za niepowodzenie fuzji de Maiziere odpowiedział, że "to opinia, którą przyjmuję do wiadomości, ale nie podzielam jej". - Przyjąłem do wiadomości niepowodzenie fuzji i nie jestem zdziwiony - skwitował minister, podkreślając, że decyzja należała do przedsiębiorców. - Było w tej sprawie wiele rozmów, przedstawiliśmy nasze stanowisko - dodał.

EADS i BAE potwierdziły w pierwszej połowie września, że prowadzą rozmowy w sprawie połączenia. Powstałby w ten sposób europejski gigant zbrojeniowy, znacznie przewyższający pod względem obrotów amerykańskiego Boeinga. Potem zaczęły się jednak pojawiać sygnały, że rokowania natrafiły na trudności.

Według BAE Systems koncern EADS miałby w nowej spółce 60 procent udziałów. Planowano także zapewnienie rządom Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii pakietów uprzywilejowanych akcji, co zagwarantowałoby im ochronę własnych interesów w sektorze zbrojeniowym. Jednak jedno z niemieckich źródeł podało na początku października, że jest raczej wykluczone, by Wielka Brytania zgodziła się utrzymanie w nowej spółce 9-procentowych państwowych udziałów Francji i Niemiec, czego domagały się rządy obu krajów. Z kolei agencja Reutera pisała, że Francja domagała się prawa do ponad 10 proc., a Niemcy chciały otrzymać tyle samo udziałów co Francja.

W EADS Niemcy i Francja dysponują - pośrednio i bezpośrednio - udziałami po 22 proc. Interesy Niemiec reprezentuje firma Daimler.

PAP, arb