Ekonomista Krzysztof Rybiński skrytykował ministra Radosława Sikorskiego za kontrowersyjny wpis na Twitterze, w którym szef MSZ napisał: "Intuicja podpowiada mi, że min. Budzanowski wkrótce będzie miał ważne wiadomości ws. cen gazu dla Polski."
Po tym, jak okazało się, że spółka Skarbu Państwa PGNiG porozumiała się z Gazpromem ws. obniżki cen gazu, co z kolei wywołało wzrost cen akcji spółki na warszawskiej giełdzie, PiS pytał, czy Radosław Sikorski mógł złamać prawo. Zdaniem prezesa KNF, wpis Sikorskiego "to nie jest informacja, którą można kwalifikować jako informacją poufną".
O całej sprawie napisał Financial Times, co - zdaniem Rybińskiego - może negatywnie odbić się na wizerunku Polski. "W sumie ten tweet pokazuje, że krąg osób które mogą odnosić korzyści finansowe dzięki pozyskanym informacjom może być dosyć szeroki, pewno wiedziało kilku ministrów, wielu urzędników, być może ich rodziny, może przekazywano sobie tę informację bez świadomości jak wielką wartość rynkową posiada, w stylu “a wiesz co, gaz będzie tańszy”. Również forma przekazania informacji (przez ministra od innych spraw na Twitterze, zamiast przez prezesa spółki w oficjalnym komunikacie) jest naganna i pokazuje, że ciągle w niektórych dziedzinach bliżej nam do republiki bananowej niż do kraju rozwiniętego" - napisał ekonomista.
"Taka “promocja” Polski na pierwszej stronie najważniejszej gazety finansowej świata z pewnością nam nie pomoże" - dodał.
eb
O całej sprawie napisał Financial Times, co - zdaniem Rybińskiego - może negatywnie odbić się na wizerunku Polski. "W sumie ten tweet pokazuje, że krąg osób które mogą odnosić korzyści finansowe dzięki pozyskanym informacjom może być dosyć szeroki, pewno wiedziało kilku ministrów, wielu urzędników, być może ich rodziny, może przekazywano sobie tę informację bez świadomości jak wielką wartość rynkową posiada, w stylu “a wiesz co, gaz będzie tańszy”. Również forma przekazania informacji (przez ministra od innych spraw na Twitterze, zamiast przez prezesa spółki w oficjalnym komunikacie) jest naganna i pokazuje, że ciągle w niektórych dziedzinach bliżej nam do republiki bananowej niż do kraju rozwiniętego" - napisał ekonomista.
"Taka “promocja” Polski na pierwszej stronie najważniejszej gazety finansowej świata z pewnością nam nie pomoże" - dodał.
eb