Debata o euro. "Nie czy, ale kiedy" i "winny jest PiS"

Debata o euro. "Nie czy, ale kiedy" i "winny jest PiS"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy Polska powinna przyjąć euro? (fot.sxc.hu)
Politycy wszystkich partii reprezentowanych w Sejmie na antenie radiowej Jedynki rozmawiali na temat przystąpienia Polski do strefy euro. Debatę sprowokowały słowa premiera podczas zeszłotygodniowego szczytu UE. Donald Tusk zaznaczył, że "im dłużej będziemy zwlekać [z przystąpieniem do eurostrefy - red.] tym gorzej".
- Dla przedsiębiorców oznacza to łatwiejsze pozyskanie kapitału. Kraj będzie spłacał mniejsze odsetki od zadłużenia - powiedział Marcin Święcicki z PO. Dodał, że Polska przyciągnie w ten sposób inwestorów, którzy często planują wieloletnie inwestycje, ale obawiają się zmian kursowych. Polityk zaznaczył, że nie potrzeba referendum ws. przyjęcia euro, ponieważ ""było już referendum akcesyjne a tym samym obywatele zgodzili się na euro".

Zdaniem Grzegorza Czeleja z PiS każda decyzja ma swoje wady i zalety, ale "na razie wad [przyjęcia euro - red.] jest więcej". Zaznaczył, że w najbliższym czasie referendum nie powinno być nawet rozważane, a za przykład podał Grecję i Hiszpanię, które w jego przekonaniu "nigdy nie powinny były przystąpić do wspólnej waluty i teraz ponoszą tego konsekwencje". Dodał, że obowiązkiem rządu w tej kwestii będzie przeprowadzenie referendum.

Eugeniusz Grzeszczak z PSL podkreślił, że pytanie o przyjęcie euro powinno brzmieć "nie czy, ale kiedy". Przypomniał także, że środowisko ekonomistów jest podzielone ws. wspólnej waluty, ale "rok 2016 [data zaproponowana przez Kancelarię Prezydenta - red.] to zbyt ambitna cezura". Zaznaczył, że referendum nie jest potrzebne, ponieważ "Polacy już wybrali w 2004 roku, przy okazji referendum akcesyjnego".

Krzysztof Gawkowski z SLD ocenił, że "winny jest PiS" ponieważ Polska powinna była przyjąć euro w 2006 roku. Polityk lewicy ocenił, że wówczas sytuacja gospodarcza pozwalała na wejście do euro a teraz  będzie trudniej. Zwrócił również uwagę na problem z tzw. kursem przejścia ze złotego na euro. Według posła SLD taki realny termin zmiany waluty to rok 2017 lub 2018. Musimy jednak wcześniej "zrobić strategię wejścia a nie tak jak premier Tusk za każdym razem mówi o innym terminie".

Łukasz Gibała z Ruchu Palikota przekonywał, że Polska powinna stać się członkiem eurolandu szybko, a realnym celem byłby rok 2016. Polityk przyznał, że istnieją niebezpieczeństwa związane ze wspólną walutą, jak np. jednorazowy skok cen, czy ustalanie stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny kiedy Polska gospodarka będzie w innym momencie cyklu koniunkturalnego niż Niemcy. Zdaniem Gibały wspólne stopy procentowe to również argument za przystąpieniem, ponieważ "należy naszą gospodarkę jak najbardziej zintegrować z unijną".

Andrzej Romanek z Solidarnej Polskie powiedział, że jego partia jest zdecydowanie przeciwna przyjęciu przez Polskę euro. Powiedział, że przykład Słowacji pokazał iż obywatele po wejściu do euro "dostali po kieszeni" i do tej pory nie mogą się po tym podnieść. Dodał, że zmiana waluty za euro wymagałaby zmiany Konstytucji. Romanek podkreślił, że zarówno Brytyjczycy jak i Czesi nie planują w bliskiej perspektywie rezygnacji z walut narodowych. "Czy uważacie panowie, że Brytyjczyc i Czesi to narody głupie bo nie chcą euro?" - zapytał poseł.

Polskie Radio Program Pierwszy, ml