Poseł PO: euro spowoduje wzrost cen? Może tak być, ale...

Poseł PO: euro spowoduje wzrost cen? Może tak być, ale...

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. sxc.hu Źródło:FreeImages.com
- Choć badania opinii publicznej są bardzo istotne, to przy podejmowaniu decyzji nie można się jedynie nimi kierować - mówi w "Super Expressie" odnosząc się do badań, z których wynika, że większość Polaków nie chce wejścia Polski do strefy euro.
- Pamiętajmy bowiem, że sprawy związane z finansami państwa i Unii Europejskiej, a więc także ze strefą euro są jasne dla ludzi posiadających kompetencje głównie ekonomiczne. Większość z nas opiera się jedynie na tym, co usłyszą w mediach i często dają się przekonać do opinii stricte populistycznych, opartych na emocjach - wyjaśnia.

Jego zdaniem negatywny stosunek do euro wynika z tego, że "ludzie widząc kryzys w Europie Zachodniej wiążą go z sytuacją w strefie euro, a te dwie sprawy nie są tożsame". - Ponad 80 proc. krajów strefy euro nie ma problemów podobnych do tych, których doświadcza Grecja czy Hiszpania. Bywa też na odwrót – wiele krajów, które euro nie przyjęły zmaga się z ogromnymi kłopotami. Musimy mieć to na względzie rozmawiając o euro - zaznacza Szejnfeld.

Twierdzi, że "brak decyzji o przyjęciu wspólnej waluty byłby porównywalny do braku wejścia Polski do Unii Europejskiej w 2005 roku".  - Czy dziś źle oceniamy ten krok - pyta i sam odpowiada, że "oczywiście, że nie!" - Nawet, jeśli przyszło nam oddać część swojej suwerenności tak, jak zrobił to każdy członek UE. Pozostając przy tych porównaniach, uważam, że Polska zyska tak samo jak na wejściu do Wspólnoty. Będą to wymierne zyski gospodarcze, a więc także społeczne - przekonuje poseł PO.

Przyznaje, że "może nastąpić efekt" wzrostu cen, ale zastrzega, że "wcale nie musi". - Wszystko zależy od tego, jak rząd przygotuje państwo i rynek wewnętrzny do płynnego przejścia z jednej waluty do drugiej. Im lepiej będziemy na to przygotowani, im mądrzejsza polityka gospodarcza będzie prowadzona, tym łagodniejsze skutki dla zwykłych ludzi, a więc i powodów do obaw mniej - kończy Szejnfeld.

mp, "Super Express"