Andrzej Halicki, poseł PO na antenie TVN 24 ocenił, że szefowie spółki PL.2012 Marcin Herra oraz Andrzej Bogucki powinni zastanowić się nad oddaniem części swoich premii. - To rzeczywiście nieprzyzwoicie wysokie premie. Ale nie chcę być populistą i wpisywać się w łatwy atak bo prezesi wypełnili swoje zadania - dodał poseł PO.
Przypomnijmy - zarówno Marcin Herra i Andrzej Bogucki w zgodzie z postanowieniami kontraktów otrzymali po ponad 1,3 miliona złotych za wykonanie w terminie powierzonych im zadań. SLD domaga się zbadania umów przez Prokuratora Generalnego.
- Bez wątpienia kiedy usłyszy się taką sumę, to jest to bulwersujące. Gdybym był ministrem, to nie wiem, czy podpisałbym tego rodzaju kontrakt menadżerski - przyznał w programie Halicki. Dodał jednak, że w polskich firmach i urzędach "brakuje nam dobrze opłacanych menedżerów", a Herra i Bogucki dobrze wykonali powierzone im zadania.
Halicki odmówił jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy premie były słuszne. - Powtarzam: to był kontrowersyjny kontrakt. Powiem jeszcze raz: Nie wiem, czy podpisałbym tego rodzaju kontrakt, chociaż uważam, że brakuje nam dobrze opłacanych menedżerów - tłumaczył polityk.
- Zgadzam się, że to są bardzo wysokie premie, szokujące premie. Ale gdybyśmy pomyśleli o tym, w jakiej sytuacji był podpisywany kontrakt, jakie były oczekiwania i pamiętali o tym, że była to premia skumulowana z pięciu lat, to otrzymamy taką sumę - wyjaśnił Halicki.
- Warunki do wypełnienia tych umów są spełnione, natomiast konstrukcja tych umów przez tą kumulację w czasie wychodzi w sposób szokująco wysoki. Myślę, że prezesi mogliby tutaj pomóc i sprostać oczekiwaniom społecznym oddając część pieniędzy. Ale to jest już apel do nich - podsumował Halicki.
TVN24.pl, ml
- Bez wątpienia kiedy usłyszy się taką sumę, to jest to bulwersujące. Gdybym był ministrem, to nie wiem, czy podpisałbym tego rodzaju kontrakt menadżerski - przyznał w programie Halicki. Dodał jednak, że w polskich firmach i urzędach "brakuje nam dobrze opłacanych menedżerów", a Herra i Bogucki dobrze wykonali powierzone im zadania.
Halicki odmówił jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy premie były słuszne. - Powtarzam: to był kontrowersyjny kontrakt. Powiem jeszcze raz: Nie wiem, czy podpisałbym tego rodzaju kontrakt, chociaż uważam, że brakuje nam dobrze opłacanych menedżerów - tłumaczył polityk.
- Zgadzam się, że to są bardzo wysokie premie, szokujące premie. Ale gdybyśmy pomyśleli o tym, w jakiej sytuacji był podpisywany kontrakt, jakie były oczekiwania i pamiętali o tym, że była to premia skumulowana z pięciu lat, to otrzymamy taką sumę - wyjaśnił Halicki.
- Warunki do wypełnienia tych umów są spełnione, natomiast konstrukcja tych umów przez tą kumulację w czasie wychodzi w sposób szokująco wysoki. Myślę, że prezesi mogliby tutaj pomóc i sprostać oczekiwaniom społecznym oddając część pieniędzy. Ale to jest już apel do nich - podsumował Halicki.
TVN24.pl, ml