Trafił do szpitala, bo... poprosił o wymianę modemu?

Trafił do szpitala, bo... poprosił o wymianę modemu?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Próba wymuszenia wymiany modemu skończyła się dla klienta firmy w szpitalu (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
Artur Zaborowski przyszedł do salonu Orange, żeby oddać do naprawy modem - po interwencji ochrony wylądował w szpitalu z zagrożeniem utraty gałki ocznej.
Nieustępliwy klient odmówił opuszczenia salonu Orange przy ul. Wolności 39 w Chorzowie, ponieważ domagał się, by ktoś zajął się jego sprawą. Teraz twierdzi, że wywołany interwencją ochrony stres doprowadził do uszczerbku na zdrowiu. Domaga się odszkodowania i przeprosin od firmy - czytamy w "Gazecie Wyborczej".

Poszło o modem

Artur Zaborowski udał się do salonu po licznych telefonach do Orange, po których regularnie pojawiające się u niego problemy z połączeniem internetowym nie zostały rozwiązane. Na miejscu został poinformowany, że przyczyną sytuacji jest przestarzały, niesprawny modem, którego naprawy nie obejmuje wygasła już dawno gwarancja. Dowiedziawszy się, iż nowego modemu nie otrzyma, Zaborowski oznajmił obsłudze, że nie wstanie z krzesła, zanim sprawa nie zostanie rozpatrzona na jego korzyść. Mężczyznę wyprowadziła więc ochrona.

Spowodowany wydarzeniem stres sprawił, że niewidomy na jedno oko klient wylądował w szpitalu z powodu zbyt wysokiego ciśnienia w gałce ocznej oraz zagrożenia wylewem. Przeszedł operację wymiany oleju silikonowego w oku. Obecnie żąda odszkodowania w wysokości 1000 zł za publiczne upokorzenie i leczenie oraz naprawy lub wymiany modemu. Zamiast pieniędzy otrzymał informację, że zerwanie umowy będzie go kosztowało 729 zł.

Orange: on śpiewał

Rzeczniczka prasowa Orange, Maria Piechocka, zaprzecza, jakoby firma nie zaoferowała Zaborowskiemu żadnej alternatywy. - Aby umożliwić klientowi korzystanie z usług, zaproponowano niestandardowe rozwiązanie, polegające na wcześniejszym uprawnieniu do skorzystania z oferty przedłużenia umowy wraz z możliwością zakupu nowego modemu. Klient nie skorzystał - twierdzi. Dodaje też, że Zaborowski zachowywał się agresywnie wobec pracowników, utrudniał im wykonywanie obowiązków kładąc się na krzesłach, śpiewając oraz wykrzykując wulgaryzmy.

M.S., Gazeta Wyborcza