Oszczędzaj na emeryturę

Oszczędzaj na emeryturę

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
Będę podróżował, odpoczywał na leżaku pod palmą, zamieszkam w domku nad jeziorem – tak Polacy mówią o własnej emeryturze. Czy ten piękny sen ma szansę na realizację?
Co roku otrzymujemy z ZUS wyciąg ze stanu konta ze zgromadzonymi składkami oraz prognozę o wysokości emerytury, jaką otrzymamy w wieku 67 lat. Zanim otworzy się takie pismo, lepiej usiąść w wygodnym fotelu. Nie czekają nas najlepsze wiadomości.

– Polacy wciąż żyją mrzonką, że pracując przez zaledwie 30 lat, przy odrobinie szczęścia uda im się wypracować przyzwoitą emeryturę – mówi Jeremi Mordasewicz, ekspert od emerytur, przedstawiciel Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”, a od kilku lat członek rady nadzorczej ZUS. Dodaje, że emerytury, na jakie stać polski system, to obecnie mniej więcej połowa ostatniej pensji po 45 latach pracy zawodowej i regularnego opłacania składek do ZUS i OFE.

Co czeka przyszłych emerytów, dzisiejszych 30-40-latków? Zarabiałeś dużo na umowie-zleceniu? Zdarzyło ci się stracić pracę na rok, dwa? Pracowałeś jako samozatrudniony przedsiębiorca i odprowadzałeś tylko minimalne obowiązkowe składki emerytalne? Na emeryturze zbudowanej tylko obowiązkowymi składkami raczej nie będzie czekało cię życie jak z reklamy funduszy emerytalnych.

Finansowe niedostatki

Eksperci od finansów osobistych pocieszają nas, że seniorzy zazwyczaj mają własne mieszkanie i inwestują w nowe wyposażenie, nie ponoszą kosztów dojazdów do pracy ani utrzymania dzieci. Mimo to i tak zamiast cieszyć się wolnym czasem, raczej trzeba będzie się nastawić na zaciskanie pasa.

Oto klasyczny przypadek. Kiedy w lipcu ubiegłego roku pan Bogumił w Warszawy, z zawodu scenograf i konserwator obrazów, skończył 65. rok życia, okazało się, że jego emerytura wyniesie ok. 1,3 tys. zł. – Za takie pieniądze trudno przeżyć – mówi w rozmowie z „Wprost”.

Poszukując rozwiązania finansowego dla domowego budżetu, dał się złapać na reklamę firmy oferującej zamianę mieszkania na dożywotnią rentę. W tym wypadku oddał warte 300 tys. zł mieszkanie funduszowi hipotecznemu w zamian za dożywotni dodatek emerytalny w wysokości 501 zł.

Ten tryb transakcji funkcjonuje na świecie od ponad 50 lat. Znany jest na rynkach USA i Wielkiej Brytanii, a wraz z boomem mieszkaniowym sprzed 2008 r. zawitał także do nas. Tyle że z racji wczesnej fazy rozwoju rynku (działa zaledwie kilka instytucji, trwają prace nad ustawą regulującą takie transakcje) oferta jest, delikatnie mówiąc, mało konkurencyjna. Jeśli wspomniany już emeryt pożyje więcej niż przeciętny mężczyzna, np. dziesięć lat – odbierze łącznie 61 tys. zł. Zakładając, że fundusz jako właściciel przejętego mieszkania opłaci w tym czasie czynsz za 50 tys. zł, to i tak finalnie się okaże, że przejął mieszkanie za mniej niż 40 proc. jego wartości.

Luka w oszczędnościach

Ile potrzebujemy, aby na emeryturze żyć wygodnie? Według wyliczeń OECD (Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) ludzie potrzebują 70 proc. dochodu przedemerytalnego, aby zachować standard życia po zakończeniu aktywności zawodowej. Publiczne systemy emerytalne nie będą w stanie zapewnić tak wysokich świadczeń. Eksperci ubezpieczeniowej firmy Aviva we współpracy z konsultantami Deloitte oszacowali, ile dodatkowych oszczędności potrzebują co roku Europejczycy, aby przechodząc na emeryturę, mogli zachować dotychczasowy standard życia. Dodatkowe oszczędności, jakie powinny zgromadzić osoby, które zamierzają przejść na emeryturę w latach 2011-2051, dla Polski wynosi 68,8 mld euro, czyli 275,2 mld zł rocznie.

Oznacza to, że Kowalski i Nowakówna wybierający się na emeryturę w ciągu najbliższych 40 lat powinni rocznie oszczędzać 13,6 tys. zł. – Nie chcemy wzbudzać lęku o przyszłość, lecz pokazać skalę wyzwań stojących przed systemami emerytalnymi. Zachęcamy pracujących Polaków, by zamiast bezproduktywnie się martwić o przyszłe emerytury, wyrobili sobie nawyk regularnego oszczędzania nawet niewielkich kwot. 20 lat życia w gospodarce wolnorynkowej nauczyło Polaków przedsiębiorczości. Najwyższy czas, abyśmy w podobny sposób zaczęli myśleć o swoich emeryturach – mówi Maciej Jankowski, prezes grupy Aviva w Polsce.

Jak działa system emerytalny i dlaczego możemy liczyć na tak mało? Przez ostatnie pół wieku nie tylko w Polsce przyzwyczailiśmy się żyć na koszt przyszłych pokoleń. Od wojny każde kolejne pokolenie było liczniejsze, więc nie było problemu, aby ze składek pracujących osób wypłacać bieżące i coraz wyższe emerytury seniorów. W latach 90. stało się jasne, że Polacy jako społeczeństwo zaczynają się starzeć, a system emerytalny zaczyna trzeszczeć. Problem będzie narastał, bo Polaków w wieku produkcyjnym będzie ubywać, a emerytów przybywać. Według prognoz demograficznych w 2030 r. na 23 mln osób zdolnych do pracy prawdopodobnie będzie przypadać 7,4 mln emerytów.

W reformie z 1998 r. zdecydowano, że emerytury będą zależeć od stażu pracy i wielkości zebranego w tym czasie kapitału, a nie mglistych szacunków urzędników. Współcześnie pracujący młodzi Polacy dostaną dokładnie tylko tyle, ile odłożą w czasie swojej kariery zawodowej na kontach w ZUS oraz OFE.

Przypomnijmy, że według wielu tzw. emerytalnych kalkulatorów (polecamy www.mojaemerytura.zus.pl ) na emeryturze możemy liczyć na mniej niż połowę średnich zarobków z całej kariery. Jak poprawić ten wynik? Własnymi oszczędnościami.

Grzegorz Chłopek, prezes ING Powszechne Towarzystwo Emerytalne, szacuje, że aby otrzymać w przyszłości 1 tys. zł dodatkowo do emerytury, trzeba będzie zgromadzić ok. 200 tys. zł kapitału. Dlaczego aż tyle?

– Pracujemy tylko do 67. roku życia, a prognozy dotyczące długości życia Polaków mówią, że żyć z emerytury będziemy coraz dłużej – mówi. Siłą rzeczy zebrany kapitał podczas pracy musi starczyć na więcej niż kilkanaście lat. – Jeśli na emeryturze marzeń chcemy realizować pasje, odwiedzać egzotyczne zakątki świata, to jak najszybciej należałoby rozpocząć oszczędzanie dodatkowych kwot poza obowiązkowym systemem – mówi dalej prezes ING. Wystarczą nieduże sumy, z których przez 30-40 lat, dzięki sile „procentu składanego” uzbiera się większa kwota. Aby zebrać 200 tys. zł kapitału na emeryturę, wystarczy odkładać ok. 170 zł miesięcznie przez 30 lat (przy założeniu, że środki przynoszą średnio 7 proc. zysku rocznie).

Argumenty za własnym filarem

Zachęcanie do dodatkowego oszczędzania w sytuacji, gdy i tak pracujący na etacie oddają na emerytury jedną piątą zarobków z płacy brutto, może denerwować. Trzeba jednak zdać sobie sprawę, że ze względu na deficyt systemu emerytalnego w najbliższych latach ZUS nie będzie mógł być tak hojny jak dotychczas, kiedy to co roku średnio powiększał nasze składki o 6,75 proc. wskaźnika tzw. indeksacji. Jeśli chodzi o drugi filar emerytalny, to po ostatnich zmianach w systemie jego znaczenie maleje. Ze względu na kryzys finansów publicznych w 2011 r. politycy obniżyli składkę kierowaną od OFE z 7,3 do 2,3 proc. (dziś wynosi ona 2,8 proc., a do 2017 r. będzie rosła do 3,5 proc.). Spowodowało to, że przeciętnie zarabiająca osoba w ciągu roku przekazuje do drugiego filaru ok. 500 zł. Przy takich oszczędnościach filar będzie bardzo wątły i kruchy.

To kolejny argument za oszczędzaniem – jeśli chcemy otrzymywać godną emeryturę i nie zastanawiać się, czy nam wystarczy na małe przyjemności, a nie tylko na opłacenie rachunków. O tym, jaką będziemy mieli emeryturę, w większości decydujemy sami.

Konkurs "Wprost o finansach" - ankiety
Wypełnij ankietę i weź udział w losowaniu nagród. Kliknij, by dowiedzieć się więcej .