Rząd pracuje nad oskładkowaniem wynagrodzeń rad nadzorczych

Rząd pracuje nad oskładkowaniem wynagrodzeń rad nadzorczych

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
Oskładkowanie wynagrodzenia członków rad nadzorczych doprowadzi do zwiększenia dojrzałości polskiego rynku kapitałowego – uważa prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów. Dzięki temu, że spółki poniosą większe koszty utrzymania rad, będą mogły od nich więcej wymagać.
– Jestem zwolennikiem oskładkowania rad nadzorczych, ponieważ to będzie korzystne przede wszystkim dla członków rad nadzorczych, a w dalszej perspektywie dla polskiego rynku kapitałowego – mówi agencji Newseria Biznes Andrzej Nartowski, prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów. – Chodzi o to, żebyśmy mogli z czasem wykształcić korpus zawodowych członków rad nadzorczych.

Rządowy projekt zakłada wprowadzenie składki emerytalnej i rentowej od umów członków rad nadzorczych. Do tej pory nie były one oskładkowane. Zdaniem Nartowskiego taki stan rzeczy nie służył samym członkom rad.

 – Przez 15 lat pracuję ciężko w radach nadzorczych, kosztem mojej pracy zawodowej, bo to nie jest praca z doskoku, i będąc na emeryturze nie korzystam z tego, bo przecież od moich wynagrodzeń nie były odprowadzane składki – mówi prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów.

Jak podkreśla, oskładkowanie rad nadzorczych przyczyni się do zwiększenia dojrzałości polskiego rynku kapitałowego, bo w radach nadzorczych powinni pracować ludzie kompetentni i doświadczeni.

 – Media straszą, że w momencie, kiedy zostaną oskładkowane wynagrodzenia, to spółki stracą, bo będą musiały więcej płacić za swój nadzór. Otóż uważam, że w takiej sytuacji spółki mogą więcej wymagać od nadzoru. Nadzór ma wzbogacać spółki i wzbogacać inwestorów – mówi Nartowski. – Jednym słowem rada nadzorcza buduje wartość nadzorowanej spółki. Dlatego nie liczyłbym tego w kategoriach, ile złotych więcej albo mniej będzie kosztował nadzór, tylko na ile wzrośnie zaufanie do danej spółki na rynku.