Dwie godziny negocjacji na nic. Brak porozumienia z górnikami

Dwie godziny negocjacji na nic. Brak porozumienia z górnikami

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dwie godziny negocjacji na nic. Brak porozumienia z górnikami (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
Blisko dwugodzinne negocjacje w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach między stroną rządową a górnikami nie przyniosły efektu. Związkowcy nie chcą zgodzić się na likwidację 4 kopalń, co zostało zapowiedziane w środę w planie restrukturyzacyjnym. - Sytuacja jest krytyczna, chcemy rozmawiać i zostajemy na Śląsku - powiedział po rozmowach Wojciech Kowalczyk. - Rozmowy zostały zerwane z winy strony rządowej - stwierdził z kolei szef Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz.
- Sprawa jest napięta, nie chcemy eskalować sytuacji. Przyjechaliśmy na Śląsk w dobrej wierze i jesteśmy otwarci na dialog. Ustaliliśmy, że dojście do konsensusu i nowe rozwiązania będą przedstawione na Radzie Ministrów. Sytuacja jest krytyczna, chcemy rozmawiać i zostajemy na Śląsku - powiedział po rozmowach pełnomocnik rządu ds. restrukturyzacji górnictwa Wojciech Kowalczyk.

  - Rozmowy zostały zerwane z winy strony rządowej, ponieważ nie możemy rozmawiać z delegacją rządową, która nie ma pełnomocnictw do podpisywania uzgodnień, które byłyby wdrażane w życie - mówił szef Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz.

W kopalni Brzeszcze protestuje ponad 600 pracowników, w Bobrku-Centrum - ponad 500, w kopalni Pokój - ponad 400, a w kopalni w Sośnica-Makoszowy - ok. 450. Takie liczby przedstawia przynajmniej Jarosław Grzesik, szef górniczej Solidarności. Nieco inne dane przedstawiają służby kryzysowe wojewody, według których w protestach rano uczestniczyło 1556 pracowników, z czego 1239 przebywało pod ziemią.

- Ta liczba cały czas jest płynna, zmienia się ze względu na to, że robimy wszystko, żeby nie zatrzymać ruchu tych zakładów. Namawiamy pracowników, żeby zmieniali się, wyjeżdżali, szli do pracy, żeby nie zatrzymywać biegu ścian, przodków, chodników i zakładów przeróbczych - zaznaczył związkowiec.

 - Zarząd opublikował w piątek komunikat, w którym namawia pracowników dołowych z przeznaczonych do zamknięcia kopalń, by deklarowali, do których zakładów chcę przejść. - Przestrzegam pracowników tych kopalń, że wyrażanie zgody na przeniesienie na inne kopalnie w tym momencie może oznaczać zgodę na zlikwidowanie własnej kopalni - powiedział Grzesik.

- W tej chwili jedynym rozwiązaniem, żeby przekonać ludzi do zakończenia protestu jest jasne i wyraźne stwierdzenie, że ten program, który nie został ze związkami zawodowymi uzgodniony, skonsultowany, nadaje się do kosza – odpowiedział szef górniczej "S". Zapewnił, że związkowcy są w stanie zaakceptować nawet trudne decyzje, ale jeśli będą podejmowane „w konsensusie społecznym”. - A to jest farsa. Tutaj nikt nawet nie próbuje udawać, że jakikolwiek dialog jest prowadzony – dodał.

TVN24