Gazprom ostrzega Polskę, Litwę i Niemcy

Gazprom ostrzega Polskę, Litwę i Niemcy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rosyjski koncern Gazprom powiadomił Polskę, Litwę i Niemcy, że od 1 stycznia mogą wystąpić problemy z tranzytem gazu przez Białoruś - poinformował szef Gazpromu Aleksiej Miller.
Aleksiej Miller zapowiedział, że jego koncern przykręci kurek 1 stycznia o godz. 10.00 czasu moskiewskiego (8.00 czasu polskiego), gdy wygaśnie stary kontrakt. Wyjaśnił, że rozmowy z Mińskiem w sprawie kontraktu na dostawy gazu w 2007 roku nie przyniosły rezultatu.

Zdaniem eksperta rynku paliwowego Andrzeja Szczęśniaka, konflikt ten dla Polski nie ma żadnego znaczenia. Jak powiedział, nawet gdyby dostawy gazu zostały wstrzymane na Białoruś, to będą one niezauważalne dla polskich odbiorców.

Jego zdaniem, Polska mogłaby odczuć zakłócenia w dostawie gazu jedynie przy długotrwałym konflikcie. Sytuacja, że dojdzie do "zamknięcia kurka" jest - według niego - mało prawdopodobna.

Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG) zapewniło, że realizuje dostawy gazu bez zakłóceń. Zastępca dyrektora Departamentu Komunikacji Publicznej spółki Magdalena Kicińska powiedziała, że gdyby doszło do "zamknięcia kurka" PGNiG ma przygotowane różne scenariusze.

Rzecznik prasowy PGNiG Tomasz Fill powiedział, że zapasy gazu wynoszą obecnie 1,6 mld metrów sześciennych. Według niego, trudno dokładnie określić na jaki czas wystarczają takie zapasy, ponieważ zależy to głównie od pogody. Obecnie w Polsce zużywamy ok. 40 mln metrów sześciennych gazu na dobę.

W środę wieczorem PGNiG potwierdziło, że Gazprom "uprzedził, iż nie może wykluczyć zakłóceń w dostawach z dniem 1 stycznia 2007 roku jeżeli Biełtransgaz (białoruska spółka zajmująca się przesyłem gazu - PAP) dokonywać będzie nieuprawnionego poboru gazu z systemu tranzytowego. Gazprom poinformował przy tym, iż nadal podejmowane są działania na rzecz rozwiązania problemu".

"PGNiG stoi na stanowisku, że wynik negocjacyjny pomiędzy Gazprom Export a Biełtransgazem nie dotyczy kontraktowych zobowiązań Gazprom Export wobec PGNiG - ponieważ zgodnie z zawartymi porozumieniami Gazprom Export zobowiązany jest dostarczyć gaz zakontraktowany przez PGNiG do punktów odbiorczych na granicy polskiej" - wyjaśniła polska spółka.

Białoruski wicepremier Uładzimir Siemaszka zagroził jednak zablokowaniem tranzytu rosyjskiego gazu do UE, jeśli nie dojdzie do zawarcia umowy w sprawie dostaw na potrzeby krajowe Białorusi.

Rosjanie potraktowali to jako groźbę powtórki sytuacji sprzed dwóch lat, gdy doszło do podobnego sporu z Mińskiem. Wiceszef Gazpromu Aleksandr Miedwiediew przyznał, że koncern nie zdoła "całkowicie zrekompensować" UE ubytków w dostawach, jeśli Mińsk zacznie podbierać gaz z tranzytu.

Siemaszka przypomniał, że przez jego kraj przepływa 22 proc. gazu dostarczanego przez Gazprom do Europy. Pozostała część eksportowana jest przez Ukrainę. Z Rosji pochodzi około jednej czwartej gazu wykorzystywanego w UE, a gaz dostarczany tranzytem przez Białoruś stanowi 5 proc. zużywanego w Unii błękitnego paliwa.

Komisja Europejska jest spokojna o dostawy gazu z Rosji. Rzecznik KE Amadeu Altafaj ocenił, że na razie nie ma kryzysu.

Do "umiarkowania" w sporze z Białorusią wezwał Rosję niemiecki rząd. Jego rzecznik Thomas Steg oświadczył, że Berlin nie ma żadnych wątpliwości co do wiarygodności Rosji jako dostawcy gazu.

Gazprom nie zgadza się na dalsze subsydiowanie ceny gazu dla Białorusi i chce podwyżki z 46,68 do 200 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Żąda też połowy udziałów w Biełtransgazie, operatorze białoruskiej sieci przesyłowej.

Miller ujawnił też, że jego koncern zamierza zwrócić się do rządu rosyjskiego o wprowadzenie ceł na gaz dla Białorusi, których brak to dla budżetu Rosji strata 1,3 mld dolarów rocznie. Wraz z cłem "rynkowa cena kontraktowa" gazu dla Białorusi sięgnęłaby 260 dolarów za 1000 metrów sześciennych.

Miedwiediew tymczasem powiedział dziennikarzom, że Gazprom był skłonny opuścić cenę do 110, a nawet do 105 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Zgadzał się też na wycenę Biełtransgazu na 5 mld dolarów, choć według Rosjan realnie nie przewyższa ona 3,3 mld dolarów.

Siemaszka oznajmił, że Mińsk jest gotów płacić co najwyżej 75 dolarów za 1000 metrów sześciennych gazu. Chce też, by Gazprom zapłacił za udziały w Biełtransgazie gotówką, a nie - jak proponuje Moskwa - dostawami gazu.

W ocenie rzecznika Gazpromu Siergieja Kuprijanowa negocjacje z Białorusią przebiegają obecnie według ukraińskiego scenariusza z ubiegłej zimy. Gazprom liczy jednak, że porozumienie może być osiągnięte jeszcze do końca roku

ab, pap