Rząd de facto wycofuje się z dopłat do elektryków

Rząd de facto wycofuje się z dopłat do elektryków

Skoda Citigo-e iV
Skoda Citigo-e iV Źródło: Skoda
Formalnie oczywiście nie, ale w rzeczywistości tak, bo rządowymi dopłatami dla klientów indywidualnych zostaną objęte wyłącznie samochody o wartości do 125 tys. zł. A to oznacza, że większość modeli z rynku nie ma szans, by się na dopłaty załapać.

Niedawno pisaliśmy o tym, że klienci indywidualni aut elektrycznych nie kupują. Za niemal 100 proc. ich sprzedaży odpowiadają firmy, a tak naprawdę sprzedaż ciągnie car-sharing. Gigantyczne transakcje, jak zakup BMW i3 przez Innogy, fałszują obraz rynku. Bo elektryków przybywa, ale przeciętny Kowalski ich nie kupuje.

Pisaliśmy też o tym, że Polska wreszcie zaczyna myśleć o elektromobilności i rząd zamierza dopłacać do zakupu elektryków nie tylko osobom prawnym, ale także fizycznym. Tylko takie dopłaty popychają sprzedaż samochodów napędzanych na prąd na świecie (o czym także pisaliśmy). Najlepszym przykładem Norwegia, Holandia, Szwecja, Niemcy i przede wszystkim Chiny.

Teraz okazało się, że entuzjazm był przedwczesny, a rząd zamierza de facto utrącić dopłaty. W jaki sposób? Ministerstwo Energii opracowało i przekazało do konsultacji projekt rozporządzenia, które precyzuje, do jakich samochodów elektrycznych dopłaty będą miały osoby fizyczne (czyli przeciętni obywatele). W projekcie rozporządzenia czytamy, że dopłata wyniesie 37,5 tys. zł. To niby dużo, tyle tylko, że maksymalna wartość auta nie może przekraczać 125 tys. zł brutto.

A to oznacza, że żadne z liczących się na rynku aut nie zostanie objęte programem. Żaden z liderów rynku (a są to: BMW i3, Nissan Leaf 2, Renault Zoe, Jaguar I-Pace i Audi E-tron) nie kosztuje poniżej 125 tys. zł brutto.

Jedyne auta, które można skonfigurować poniżej wspomnianej kwoty to dwuosobowe Renault Twizzy, elektryczny Smart, Volkswagen e-up! Być może dojdą do tego Corsa e oraz elektryki Seata i Skody. Malutkie auta miejskie zbudowane na bazie Citigo i Mii (tak naprawdę wszystkie są tym samym autem co Up!).

Można się zatem spodziewać, że sprzedaż elektryków wśród indywidualnych klientów nie ruszy.

Czytaj też:
Elektryki kupują tylko firmy. Prawie 100 proc.

Źródło: Ministerstwo Energii