Zdjęcia Jana Pawła II w basenie. Ujawniono, jak premier Włoch blokował ich publikację

Zdjęcia Jana Pawła II w basenie. Ujawniono, jak premier Włoch blokował ich publikację

Jan Paweł II
Jan Paweł II Źródło: Newspix.pl / ZUMA
Włoski dziennik Corriere della Sera publikuje fragmenty zapisków nieżyjącego już premiera Włoch Giulio Andreottiego. Nie brakuje w nich wzmianek dotyczących Jana Pawła II. Jedną z ciekawszych historii jest ta o współpracy polityka z Watykanem, by nie dopuścić do publikacji zrobionych z ukrycia zdjęć papieża w basenie letniej rezydencji w Castel Gandolfo.

Notatki Giulio Anreottiego zostały odnalezione przez jego dzieci w rzymskim mieszkaniu. To około 180 notesów, zawierających wzmianki z lat 1944-2009. Ich fragmenty publikuje dziennik „Corriere della Sera” w swoim magazynie „Sette”.

Dziennikarze podkreślają, że polityka i duchownego łączyła dość spora zażyłość, która dawała o sobie znać nawet w trakcie procesów Anreotiiego, kiedy to wciąż miał on wsparcie papieża. Z notatek premiera wyłania się ciekawy obraz początków pontyfikatu Jana Pawła II. Wynika z nich m.in., że także do Włoch docierały sygnały o tym, że Rosjanie nie są zadowoleni z wyboru Polaka na Tron Piotrowy. „Ma się wrażenie, że Rosja jest bardzo nieufna wobec nowego papieża. Może przez fakt, że Brzeziński (doradca prezydenta USA Jimmy'ego Cartera – red.) pospieszył tu natychmiast, może to, że jest Polakiem. W Moskwie jest strach przed tą krucjatą carterianina” – relacjonował Andreotti. Cytował też słowa ambasadora radzieckiego Nikity Rijowa, który miał wprost stwierdzić, że „niektóre z przemówień papieża są bardzo niepokojące”.

„Corriere della Sera” ocenia, że Jana Pawła II i premiera Włoch łączyła przyjaźń, której meandry nie są do końca znane. Jako przykład przytaczana jest historia ze zrobionymi z ukrycia zdjęciami papieża, których publikację pomagał zablokować Andreotti. Z zapisków polityka wynika, że wszystko zaczęło się 14 sierpnia 1980 roku, gdy przebywał na wakacjach w Trydencie. Nie pełnił wówczas żadnej funkcji w rządzie, ale dowiedział się z Rzymu, że jest pilnie poszukiwany przez papieskiego sekretarza stanu Agostino Casaroliego.

Czytaj też:
Nieprzyjemny incydent w muzeum w Wadowicach. „Św. JP II jest z was z pewnością dumny”

„Dzwonię do niego. Mówi mi, że jest pilny problem, któremu trzeba stawić czoła. Odpowiadam, że jestem tutaj, ale mogę w razie potrzeby wrócić do Rzymu. Mówi mi, że nie może o tym rozmawiać przez telefon” – zanotował polityk. Ostatecznie nie on musiał odbyć podróż. Do miejsca, gdzie odpoczywał, przyjechał bowiem zastępca Casarolego, arcybiskup Eduardo Martínez Somalo.

Watykański urzędnik wprowadził go w sprawę. Chodziło o zdjęcia zrobione nielegalnie na basenie w Castel Gandolfo. Do jednego z kardynałów dotarła informacja, że ich publikację zaoferowano redakcji niemieckiego dziennika za 300 mln lirów, ale redakcja odrzuciła tej ofertę. Od Martineza były premier dowiedział się, że Casaroli, ale też Stanisław Dziwisz uznali, że on mógłby pomóc w załatwieniu tej delikatnej sprawy, jako że „wie, jak się poruszać w tym środowisku i je zna”.

Przez kolejne tygodnie trwały gorączkowe negocjacje zmierzające do zablokowania publikacji fotografii. 19 sierpnia Andreotti zanotował w pamiętniku słowa Rusconiego, jednego z wydawców: „Sytuacja w Polsce zmusza nas do podjęcia wszelkich działań interwencyjnych, uniemożliwiających publikację". Publicysta nawiązywał do trwających własnie w Gdańsku strajków. Pomyśl o polskiej telewizji – tłumaczył dziennikarz, podkreślając, że ujawnienie w tak newralgicznym momencie zdjęć papieża w kąpielówkach, odpoczywającego w letniej rezydencji, mogłoby być ciosem dla opozycji antykomunistycznej i łatwym obrazem do wykorzystania przez propagandę. Ostatecznie zawarto ugodę, na mocy której wydawcy odstąpili od upowszechniania tych zdjęć. Fotografie pokazano dopiero rok później.

Czytaj też:
„Jeśli nie uwierzymy papieżowi, to komu będziemy wierzyć?” Kard. Dziwisz o słowach Franciszka

Źródło: WPROST.pl / www.corriere.it